Skip to content
30 lip / Wojtek

Michał Urbaniak – „For Warsaw with Love” [RECENZJA]

Muzeum Powstania Warszawskiego zdążyło już nas przyzwyczaić, że co roku wydaje dobrą płytę dla upamiętnienia kolejnej rocznicy wybuchu Powstania.

Kilka tygodni temu poszukiwałem informacji, jakiego artystę usłyszymy w tym roku. I bardzo długo nie było wiadomo. Wcześniej zawsze nas zaskakiwano – na zmianę były to piosenki poetyckie, albo nowoczesne połączenie śmiałej muzyki z mądrymi tekstami raperów. W ubiegłym roku zrobiono wyłom wydając płytę upamiętniającą Mieczysława Fogga……..

No i w końcu ujawniono! Tym razem zaproszono Michała Urbaniaka! Poziom niespodzianki osiągnął szczytu, bo po tym muzyku można się spodziewać wszystkiego. 

Tytuł albumu "For Warsaw with Love", czyli "Z pozdrowieniami dla Warszawy", początkowo miał być albumem z przesłaniem odwrotnym: nie "dla Warszawy", a "z Warszawy". Kiedy jednak Michał Urbaniak zaczął kompletować repertuar, i kiedy okazało się, że zaproszeni amerykańscy raperzy zrobili więcej niż od nich oczekiwano, zmienił się ogólny wydźwięk. Bo nagle okazało się, że liczni goście, głównie Amerykanie, do tego projektu podeszli nie tylko profesjonalnie, ale także z ogromnym zaangażowaniem emocjonalnym. 

Płyta zawiera bardzo ciekawy zestaw utworów.

Najważniejsze są tutaj pozycje specjalnie stworzone na okoliczność rocznicy Powstania Warszawskiego. Z podziwem przyjąłem próby opowiedzenia przez amerykańskich artystów (dla których historia II wojny światowej w Polsce jest wiedzą tak samo egzotyczną, jaką dla nas jest np. Wojna Secesyjna) o swoim podziwie dla Powstańców i ogólnie Polaków. Duże brawa dla autora większości tekstów Waltera Westa, który sam też rapuje w 4 utworach.

Zaczyna się i kończy nawiązaniem do piosenki "Czerwony autobus", z wykorzystaniem fragmentów wersji oryginalnej.

Można się zdziwić, że słyszymy piosenkę powstałą już w powojennej Polsce. Jednak kiedy przypomnimy sobie, że skomponował ją Władysław Szpilman, który cudem przeżył Powstanie, to nagle ta piosenka nabiera dodatkowego, głębokiego sensu. W tych jasno określonych ramach czerwonego autobusu Urbaniak umieścił dużo dobrej, różnorodnej muzyki. Najpierw jest fantastyczny "Everything's Changed" – wykorzystanie muzyki ze ścieżki dźwiękowej filmu "Dług" jest dla mnie sporym zaskoczeniem. Bo te charakterystyczne motywy muzyczne uzyskały nowe życie. Linia melodyczna ze specjalnie napisanym tekstem została zaśpiewana przez D-Train'a. I szkoda, że wokalista nie zdecydował się na prostszą interpretację, bo jego zbyt musicalowa emisja i za mocne vibrato zabierają trochę magii. Ale i tak jest to utwór robiący wrażenie! Za to świetnie w swoich piosenkach wypadły Mika Urbaniak i Patrycja Zarychta. Ta druga wokalistka już wcześniej współpracowała z Urbaniakiem. Podobnie jest w przypadku Marka Pędziwiatra, biorącego tutaj udział w kilku utworach. Ci oboje zdolni muzycy silnie zaznaczyli swoją obecność w poprzednim albumie Michała Urbaniaka. "Don't You Ever Know" z tekstem Patrycji jest znakomitym urozmaiceniem materiału, a już sam fakt, że w nagraniu piosenki wziął udział Herbie Hanckock powoduje, że słuchając jej  możemy czuć się w niebie.

Urbaniak jak zwykle miesza wszystko co się da.

Bo może właśnie w ten sposób artysta chce nam przypomnieć, że w muzyce sztywne podziały na gatunki są niepotrzebne. O swoich ciągotach do łączenia jazzu z rapem muzyk już nas przyzwyczaił, jeśli jednak ktoś nie zna najnowszego dorobku artysty, to może być mocno zaskoczony. 

Album promowano długą listą zaproszonych wykonawców z pierwszego rzędu światowej muzyki. Już pod tym względem widać, że organizacyjnie było to spore wyzwanie. Kiedy jeszcze przed wysłuchaniem płyty wiedziałem, że grają tu: Marcus Miller, Lenny White i Michael "Patches" Stewart, czułem, że weźmiemy udział w czymś wyjątkowym. No tak, nie pomyliłem się.

Jazz w czystej postaci.

Osobny rozdział albumu to świetnie wykonane standardy jazzowe: "Round Midnight", "Blue in Green" i nawiązujący do klasyki "Chopin vs. Paganini". Utwory są zagrane po mistrzowsku, a przy tym ze świadomością, że nie są kierowane do fanatyków jazzu. Jest stylowo, nieco  powściągliwie, ale bardzo artystycznie. 

Ten album robi wrażenie!

Dotychczas wszystkie "powstaniowe" płyty były pozycjami mocno zapisującymi się w naszej historii muzyki. "For Warsaw with Love" stawiam na czele oceniając, go 10/10. To drugi przypadek, kiedy polskiemu albumowi stawiam najwyższą notę. W ubiegłym roku płyta Urbaniaka była moim numerem 1. Czy tak będzie też w tym roku? Tego nie wiem. Jedyne co jest pewne w tym momencie, to fakt, że Michał Urbaniak ponownie zgarnia pulę punktów zarezerwowaną dla najlepszych. Brawo, brawo, brawo!!!!

10/10

Zostaw komentarz