Skip to content
21 lis / Wojtek

Micromusic – „Tak mi się nie chce”[RECENZJA]

Średnio co 2 lata Micromusic nagrywa kolejną płytę studyjną. Więc zgodnie z kalendarzem zespół wydaje w tym roku na świat swoje nowe dziecko. Abum jak zwykle bardzo interesujący. Trochę szkoda mi tego materiału, bo to mógł być kandydat do mojej krótkiej listy najlepszych albumów tego roku. Kilka „drobiazgów” niestety nie daje mi wyboru – to album bardzo dobry, ale nie tak świetny, jak początkowo go odebrałem.

Zaczyna się bardzo interesująco, singlowym „Synu”. Już tutaj Natalia Grosiak sygnalizuje, że nie zamierza iść na skróty – jej tekst jest jak zwykle o czymś,  w tym przypadku bardzo serio. Osobiste teksty przeplatają się z piosenkami utrzymanymi w konwencji żartobliwej, w której wokalistka czuje się chyba najlepiej. Ten nurt świetnie reprezentuje drugi singiel. „Tak mi się nie chce”. Ta, utrzymana w klimatach dancingowych, pozornie banalna piosenka jest na pewno ważna. W tej „lekkiej, łatwej i przyjemnej”piosence dużo się dzieje muzycznie, ciekawie narasta dramaturgia ze zmianami pulsacji, modulacją w refrenie, ciekawym, rozwijającym się akompaniamentem i niebanalnym dwugłosie wokalnym. Piosenka bardzo szybko zyskała uznanie słuchaczy, wskakując na listy przebojów.

Moim ulubionym jest utwór „Na krzywy ryj”, którego mógłbym słuchać bez końca. No właśnie, mógłbym, gdyby nie pewien „drobiażdżek”. Do świetnej muzyki i tekstu dołączono znakomitą, ciekawie rozwijającą się aranżację. Na tym tle wykonanie wokalne jest zdecydowanie najsłabsze. Przede wszystkim przeszkadzają mi nieczystości intonacyjne, a raczej niezbyt precyzyjne wykonanie linii melodycznej. Zresztą ten dziwny sposób śpiewania z nietrafianiem (w przypadku większych skoków interwałowych) w dźwięk właściwy, poprzedzanie go przednutką, to zjawisko obecne tutaj niemal w każdym utworze. Co się stało? Przecież Natalia Grosiak nigdy tak nie śpiewała. Inna bolączka to niewłaściwe frazowanie. Akurat w tym utworze, w dodatku z bardzo wyraźnym i czystym głosem wokalistki, każde nieprawidłowości słyszalne są dużo bardziej. Własciwie każda fraza w refrenie zaśpiewana jest „pod prąd”, z takimi kwiatkami jak: „nie pro- siłam, a mam”, „nie po-trzebując”.

Duże wrażenie zrobiła na mnie także „Pieśń Panny IV”. Najpierw myślałem, że to Natalia Grosiak pozwoliła sobie na zabawę językową i napisała ten tekst. Później okazało się, że to jednak nie stylizacja, a oryginalny tekst Jana Kochanowskiego. Sukces tego utworu polega na idealnym zgraniu tesktu z muzyką, że aż trudno uwierzyć, że można było doprowadzić do tak znakomitej symbiozy. Paluszki lizać:-)

Tej płyty słucha się z dużą przyjemnością. Micromusic potwierdza swoją silną pozycję na naszej scenie. Co prawda dla wielu słuchaczy to ciągle kapela nieznana, albo w najlepszym przypadku niszowa. Najważniejsze, że sami muzycy tym się specjalnie nie przejmują – cały czas robią to, co ich najbardziej kręci. I robią to bardzo dobrze!

8/10

Zostaw komentarz