Miętha – „Audioportret” [RECENZJA]
Na tę płytę trafiłem w wyniku śledztwa. Zaczęło się 2 miesiące temu od ostatniego albumu Ero, na którym usłyszałem świetny głos. Jego posiadaczem okazał się Skip, podobno raper. I to jeszcze bardziej mnie to zainteresowało, bo wydawało mi się niemożliwe, aby ktoś tak dobrze śpiewający był "jedynie" raperem. I tak dotarłem do wydanego niedawno albumu duetu Miętha, który wspomniany wokalista tworzy z producentem AWGS. Już po pierwszym wysłuchaniu cieszyłem się z mojego odkrycia.
Panowie znali się krótko, bo po zaledwie półrocznej znajomości zabrali się do pracy. I to bardzo ciekawe, bo efekt świadczy o wspólnym mianowniku, dobrym dogadaniu się, ale widocznie zrobili to skutecznie. Zresztą AWGS tak mówi o procesie powstawania tej muzyki:
"Chcieliśmy razem stworzyć projekt, który wzbogaci obecną glebę muzyczną i zainspiruje ludzi do śmielszych eksperymentów sonicznych. Jest to dźwiękowa transmisja powstała po półrocznej przyjaźni, długich rozmów w studio, litrów kawy i słoików pełnych ziół."
I rzeczywiście to, o czym mówi AWGS wyszło znakomicie, bo udało się stworzyć coś w Polsce świeżego. Oczywiście nie mówimy tu o muzycznej Eurece, ale życzę każdemu rodzimemu artyście takiego krążka. Bo tu wszystko jest po coś, od słuchowiskowych fragmentów na temat mięty, do fenomenalnego podsumowania w ostatnim utworze. Żegnanie się z płytą piosenką "Przepraszam" powoduje u mnie ciarki i potrzebę ponownego wysłuchania całego materiału.
Bo na całej płycie, w każdym jej fragmencie jest interesująco. Muzycznie i tekstowo. Możliwości wokalne Skipa już znałem, więc byłem przygotowany na jego przyzwoite, kompletnie niemanieryczne wykonania. Także nastrojowo podoba mi się bardzo. Głównie króluje klimat "snujowaty," ale w ogóle nie nudny. Pomagają mu dobre, naturalne teksty, w których Skip pokazuje się jako normalny młody człowiek, który używa mózgu zgodnie z instrukcją. I nawet nie potrzebuje przekleństw, żeby pokazać swoją męskość. A Skip, rocznik 1998, to przecież młoda osoba, która ma przywilej błądzić. I z tego nie korzysta!
Imponuje również muzyka stworzona przez AWGS-a. Jest nowocześnie i niebanalnie. Słychać, że kompozytor tych utworów jest głównie muzykiem, a nie, jak to często w rapie bywa, producentem bitów. Bo np. utworu "Kapcie" nie powstydziłby się światowy wykonawca R&B.
Kiedy chicałem napisać o moich ulubionych piosenkach z płyty okazało się, że musiałbym wymienić niemalże każdą. Bo oprócz dwóch już wymienionych jest jeszcze tytułowy "Audioportret" z ciekawym podkładem opartym na rytmie, z interesującym tekstem. Wszystko bez zadęcia, trafiające i przekonujące. Ale zaraz za chwilę są świetne "Jak chcesz" i "Kwiat". Zapisuję sobie, że to moje ulubione piosenki. Jednak po kilku minutach muszę to powiedzieć o kolejnych utworach. Singlowa "Star$", piosenka bardzo atrakcyjna, to coś nowego na naszym rynku. A do tego ciekawy teledysk. Z kolei w "Zapachu naszych czasów" podoba mi się śpiewanie w oktawie z zaproszonym tutaj Moo Latte.
Cieszę się, że dotarłem do tego albumu, bo takich piosenek w Polsce za dużo nie mamy. I cieszę się, że młodzi ludzie jednak mają jakieś wzorce muzyczne, i że są one co najmniej przyzwoite. A płytę już wpisuję na listę moich ulubionych:-)
8/10