„Moje 5 minut” – Alicja Szemplińska
Debiutancka płyta wokalistki mogłaby być wydarzeniem, bo tak interesujące głosy zdarzają się u nas niezwykle rzadko. Kiedy 16-letnia Alicja Szemplińska wygrywała The Voice of Poland czułem, że na naszej scenie pojawiła się artystka interesująca.
Po sensacyjnym wygraniu programu wokalistka poszła za ciosem i swoją szansę popularności mogła wykorzystać szybko. I tak by pewnie było, bo zakwalifikowanie się do konkursu Eurowizji to już coś, niezależnie co o tej imprezie sądzimy. W wyniku różnych turbulencji i pewnych, nieodzownych w tej branży układów ostatecznie na Eurowizję pojechał ktoś inny, a kariera Alicji zwolniła. I właściwie dopiero teraz, po 4 latach dowiadujemy się, że wokalistka żyje i ma się dobrze, bo jej album jest nawet interesujący, a nadanie mu tytułu „nie wracam” ma wyraźnie pokazać, że tamta, wygrywająca wszystkie przeglądy dziewczyna to już dawno zamknięty etap.
Swoim debiutanckim albumem artystka pokazuje, że zwraca uwagę na stylistykę. Wyraźnie ciągnie ją do klimatów R&B, ale do końca nie wiemy, czy to liczni współpracownicy ją do tego namawiali, bo sporo jest też momentów zbliżania się do przeciętnego popu. Na szczęście udało się utrzymać dominację klimatów niebanalnych. Szkoda jedynie, że znakomite warunki głosowe wokalistki nie zostały wykorzystane – fragmenty, w których słyszymy głęboki, brzmiący alt są jednak za rzadko. Podobnie jest z warstwą tekstową, tu jest zdecydowanie najgorzej, liczne bon moty i przemyślenia dorosłej pani jakoś nie pasują do tak młodej osoby. Co by jednak nie powiedzieć, to Alicja Szemplińska wytrzymała ciśnienie, nie wpadła w pułapkę chwilowej popularności i nagrała materiał ciekawy. Teraz spokojnie można czekać na następny, oby krócej niż 4 lata.