Skip to content
20 cze / Wojtek

Moje 5 minut – Mateusz Ziółko

Szansa na sukces”, Idol”, „Mam talent”, „The voice of Poland”, „-X-Factor”, „Must be the music” ……czyli co najmniej 6 możliwości na medialne zaistnienie. Co ciekawe, wielu młodych wokalistów bierze udział w kilku z tych programów, a pewnie są tacy niestrudzeni, którzy byli w każdym z nich. Jak pokazuje życie te programy, wbrew pozorom, nie są po to by wyłaniać, a potem szlifować talenty. Tu niestety chodzi o produkcję programu rozrywkowego o bardzo wysokiej oglądalności. Jak najlepsi uczestnicy tych muzycznych wyścigów potrafili wykorzystać swoje 5 minut? Zobaczmy…….

Mateusz Ziółko wykotrzystał niemal wszystkie możliwości, aby ktoś go zauważył. Zanim wygrał jeden program, próbował swojego szczęścia  w Mam Talent i Must Be the Music. Za każdym razem jororzy się zachwycali, ale do szczęścia potrzebna była głosująca publiczność. No i w końcu, na zasadzie „do 3 razy sztuka”, udało się. Widzowie podzielili zachwyt jurorów i zdecydowali o jego zwycięstwie w The Voice of Poland. Mnie jego występy nigdy nie fascynowały, bo oprócz tego, że Mateusz potrafi zaśpiewać niemal wszystko, to niewiele z tego wynikało. Taka maszyna do śpiewania.

Po zwycięstwie w programie nadszedł intesnywny czas konsumpcji. Mateusz cały czas  głównie przypominał, że jest wokalistą obcego repertuaru. Nawet jego wygrana w opolskich debiutach w 2014 roku nic nie wniosła – po raz kolejny wokalista pokazał, że ma niewiele do powiedzenia, po prostu przyzwoite odtwórstwo. I ten talent zagospodarowano regularnymi występami w teleturnieju „Jaka to melodia?”. Typowe zaangażowanie „po warunkach”.

Dopiero teraz, po 6 latach pojawia się debiutancki album. I ta płyta nie jest dla mnie zaskoczeniem. Materiał jest nawet nie najgorszy, ale każdą piosenkę zapominam zaraz po jej wysłuchaniu. Najgorzej radzi sobie na niej wokalista, który śpiewa manierycznie i nieprzekonująco. W efekcie słyszymy piosenki o niczym, typowe zapchajdziury.

Czy o to chodziło twórcom talent show? To chyba nie ma znaczenia, bo musimy pamiętać, że celem takiego programu nie jest wykreowanie nowej gwiazdty, a jedynie zapewnienie rozrywki przez kilka tygodni. A przecież wiadomo, że głównym winowajcą zawsze będzie jury, które daje się nabierać na techniczną wokalistykę bez treści.

Zostaw komentarz