Skip to content
28 mar / Wojtek

Musiq Soulchild – „Feel the Real” [RECENZJA]

Musiq Soulchild lub Musiq to pseudonimy artystyczne Taaliba Johnsona. Jego 8 autorskich płyt jest konsekwentnym umacnianiem pozycji w nurcie muzyki nie tak oczywistej. Jego poszukiwania w różnych stylistykach dają ciekawą mieszankę, jednak większość z 13 nominacji do nagród Grammy to umiejscowienie go w grupie artystów R&B. Ostatnia płyta "Feel the Real" to kolejna nominacja i znowu bez zwycięstwa. Co więc tutaj jest nie tak? Wydaje mi się, że po wysłuchaiu albumu odpowiedź jest dosyć prosta.

 

Album już od początku zaskakuje – materiał umieszczono na dwóch krążkach, a razem  są 22 piosenki. I to już jest spore wyzwanie, bo wysłuchanie całego materiału nie jest sprawą prostą. Wlaściwie słucha się go z przyjemnością – jest dużo bogatej muzyki, jest stylowo i z klasą. Kiedy jednak chcemy się trochę bardziej zagłębić w kolejne utwory, to nagle odkrywamy, że muzyki lekkiej, łatwiej i przyjemnej jest tutaj bardzo mało.

Już od pierwszego utworu słychać, że sporo się dzieje. Tutaj nie ma prostych konstrukcyjnie utowrów, wszystkie są wielowątkowe, z łącznikami i wieloma planami dźwiękowymi. Bo dla przykładu w "Serendipity" ciekawy motyw przewodni właściwie przykryto bogatym akompaniamentem i głosami drugiego planu. Dodano jeszcze fragmenty wykonywane przez rapera Whillie Hyna, i jak by tego było jeszcze mało dołożono efekt trąbek wykonywanych wokalnie. Zresztą ten trick, element rozpoznawalny zespołu Take 6, jest tutaj wykorzystywany częściej.

Piosenek, w których bardziej można się skupić na melodii i tekście jest tutaj niewiele. Moją ulubioną jest "Like the Weather", ale o dziwo tej nie ma w sieci. Nie ma także innego atrakcyjnego utworu, czyli "Shudawudacuda". To pokazuje, że artysta postawił na coś innego. Dla niego prawdopodobnie ważniejsza jest konsekwencja brzmieniowa i wierność koncepcji albumu. Jakby zapomniał, że muzykę tworzy się dla ludzi, a ci nie są w stanie wysłuchać godziny tak intensywnej i brzmieniowo bogatej muzyki. Na szczęście artysta zdecydował się na umieszczenie w sieci "Simple Things" – ten utwór także reprezentuje lżejsze oblicze albumu.

Prawdopodobnie gdyby Musiq zdecydował się na standardową ilość 10-12 piosenek, to otrzymalibyśmy dużo ciekawszy album. Tak, artyści często zapominają, że mniej znaczy więcej. Mimo wszystko warto go posłuchać, chociażby po to, aby wiedzieć jakie są światowe trendy. Ale też taka muzyka może być skuteczną odtrutką na otaczającą nas bylejakość muzyczną. A w przypadku słuchania muzyki polskiej takie "skoki w bok" to wręcz obowiązek dla naszego zdrowia psychicznego.

8/10

 

 

 

Zostaw komentarz