Skip to content
28 maj / admin

Nosowska, „DEGRENGOLADA” – wczoraj szaber, dzisiaj podpierdolki słowne. [RECENZJA]

I po co tak się wysilać, jeśli jest się legendą za życia? Po co wypruwać sobie żyły i toczyć walkę, która raczej jest przegrana? Ale nie, Katarzyna Nosowska się nie poddaje. Kiedyś, jeszcze jako członkini zespołu Hey, wyróżniała się na naszej scenie, a kilka jej piosenek do dziś należy do klasyki. I mimo to artystka nie składa broni. W swoim najnowszym albumie walczy ze stereotypami, głupotą i hejtem, ogólnie mówiąc tytułową degrengoladą właśnie.

Wokalistka tak opowiada o powstania albumu:

“DEGRENGOLADA w założeniu mogłaby stanowić inspirację do podjęcia (niemałego, lecz wybitnie korzystnego) indywidualnego wysiłku, by zejść do fundamentu istnienia i metodycznie sprawdzić każdą z wielu warstw, które ponoć składają się na nasz obraz. Po to, by zostawić jedynie prawdę oraz esencję, które (wiem to na pewno) dowodzą naszej niezwykłości. Właściwie to, co chciałabym przekazać słuchaczowi zawiera się w jednym zdaniu: Jesteś gigantem, nie pochylaj głowy, nie dawaj się prowadzić, czuj, żyj i obudź się do prawdy. Już czas.”

I tę prawdę, najczęściej bardzo brutalną, Nosowka pokazuje w każdym niemal utworze. Tu nie jest miło i słodko, ale przecież w normalnym życiu jest podobnie, co Nosowskiej nie  daje spokoju. A jeśli ma się taką wrażliwość i umiejętność obserwacji, to to wszystko dookoła boli jeszcze bardziej: “Zasadniczo nie śpię. Nie śpię kiedy trwa wojna, będę przytomna, przytomna do końca” (“Przytomna”). Tak, nie można chować głowy w piasek, udawać, że jest dobrze. Bo co na nas czeka na każdym kroku?: “podpierdolki słowne, niewidzialne kuksańce” (“Predatorzywry”). Artystka zadaje dużo pytań, chociaż wie, że nie ma na nie odpowiedzi, jak w opowieści o facecie, kiedyś ciacho, teraz fonosiciel-hobbista: “kiedy to się stało, że tak nas poturbował czas, ledwie wczoraj na szaber szliśmy agrest rwać” (“Ledwie wczoraj”). A za chwilę w “Pięknej degrengoladzie”, już bardzo sarkastycznie artystka zdaje się pogodzić z tą ogólną beznadzieją: “niezły macie burdel w tym arheo ludzie”. Tu już nie ma ataku, a raczej zwykłe komentowanie rzeczywistości – temat uniwersalny i zrozumiały dla każdej nacji niestety. Apogeum swojej desperacji artystka pokazuje w “Larum”: “w szambie można długo i wygodnie żyć, byle tafla ścieku była gładka”. Tak, lepiej się nie nie odzywać, udawać, że nic się nie widzi: “na trzonowcach oprzeć szlaban” (“Rzekomo”).

Przy takim zaangażowaniu znaczeniowym muzyka siłą rzeczy musiała zejść na drugi plan, ale wszystko jest jak najbardziej na swoim miejscu. W dwóch utworach nieźle artystce towarzyszy jej syn, Miki Krajewski. Zwłaszcza w “Zimnym” jego parlando jest dobrym uzupełnieniem i robi wrażenie. W tym utworze śpiewa także doceniany w świecie kontratenor Jakub Józef Orliński – ciekawy pomysł, ale chyba nie do końca wykorzystany. A cichym bohaterem albumu jest Michał “Fox” Król, producent i autor (lub razem z Nosowską współautor) muzyki i to on postarał się, żeby muzyka nie przeszkadzała. I nie przeszkadza, a głównie podkreśla dramaturgię słowa, jest nowocześnie i profesjonalnie. Tak, ten album może niektórych zainteresować, a być może nawet zdenerwować, więc tym bardziej Nosowska zasługuje na to, aby w pewnych środowiskach znaleźć się w na liście ksiąg zakazanych.

9/10

Zostaw komentarz