O coverach (prawie) wszystko – „Caravan”
Dzisiaj będzie o jednym z ważniejszych standardów jazzowych, a jego historia różni się od wielu innych klasyków. „Caravan” istniał dla mnie zawsze jako klasyk instrumentalnego jazzu, dlatego słuchana niedawno płyta z wersją wokalną przypomniała mi, że utwór istnieje także w tej formie. Do tego jeszcze wrócimy, zacznijmy jednak od pierwowzoru, bo to przykład wyjątkowy.
Autorami utworu są Juan Tizol i Duke Ellington, a ich nagranie z 1936 roku od samego początku stało się jazzowym standardem. Na pewno nowi wykonawcy nie mieli łatwo, bo poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko, wszak Ellington to autorytet dla większości muzyków, niezależnie od reprezentowanej stylistyki. W 2024 roku “Caravan” został uznany za utwór z największą liczbą nowych wykonań, bo jest ich ponad 500. Jest więc czego posłuchać, bo przeglądając nowe nagrania odkrywamy długą listę wielkich gwiazd jazzu, jak chociażby: Winton Marsalis, Ves Montgomery, Dizzy Gillespie i Thelonious Monk. Każde z wykonań tych muzyków jest dziś klasyką gatunku, mnie najbardziej przekonuje wersja tego ostatniego.
W 1939 roku powstała pierwsza wersja wokalna z tekstem Irwinga Millsa, a wykonawczynią była Valaida Snow. Posłuchajmy jednak innego wykonania, bo rarytasem jest zarejestrowane nagranie kompozytora z Ellą Fitzgerald. Artystka bardzo wysoko zawiesiła poprzeczkę dla kolejnych wokalistów, którzy mierzą się z tym utworem.
Okazuje się, że są wokaliści, którzy bez kompleksów podeszli do tej kompozycji, jak choćby Dinah Washington. Artystka, podobnie jak Ella Fitzgerald, wykonuje utwór z dużym zespołem instrumentalnym, ale zupełnie inaczej, bardziej radośnie i spektakularnie. To zupełnie inne, równie znakomite wykonania tej samej piosenki.
Będąc przy nagraniach kultowych nie można zapomnieć o Nat King Cole. Jego propozycja jest nieco lżejsza, z innym frazowaniem i oddechem. I właśnie o to chodzi u mistrzów, którzy w każdym utworze znajdą przestrzeń dla siebie.
Zupełnie inaczej do kompozycji podeszła Dee Dee Bridgewater, która dodała do swojego wykonania nieco klimatów bliskowschodnich, nawiązując do intencji pierwowzoru, głównie jeśli chodzi o jego tytuł.
Bardzo oryginalnie, zupełnie inaczej brzmi utwór w wykonaniu rumuńskiego zespołu Fanfare Ciocarlia. Można odnieść wrażenie, że to przebój biesiadny, ale na tym właśnie polega kreatywność muzyków.
Kończymy nagraniem najnowszym – niedawno Ledisi, wokalistka znana głównie ze stylistyki R&B, wydała album upamiętniający Dinah Washington. To nagranie z 2025 roku pokazuje, że są utwory, które nie chcą się zestarzeć, tak jak „Caravan” właśnie.








