Skip to content
14 cze / Wojtek

O coverach (prawie) wszystko – „Co mi panie dasz”

Ostatnio w moim coverowym cyklu coraz mniej jest piosenek polskich – wydaje się, że większość tych ciekawych zostało już wykorzystanych. Ale, jak powiedział Forrest Gamp, życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz, na co trafisz. I właśnie takim  trafem jest piosenka „Co mi panie dasz”, bardzo obecnie w Polsce popularna. Dzięki nowemu nagraniu w warunkach domowych stała się wielkim wydarzeniem. Adam Sztaba, z pomocą kilkunastu wokalistów i ponad 700 instrumentalistów wyczarował perełkę. I od tego właśnie nagrania zaczynamy.

Teraz wypada zająć się samą piosenką. Utwór z tekstem Beaty Kozidrak i muzyką Jarosława Kozidraka powstał w 1982 roku, a ukazał się rok później na debiutanckiej płycie zespołu. Dzisiaj sama artystka opowiada, że tekst był reakcją na wprowadzenie w Polsce stanu wojennego. I może tak było, aczkolwiek można założyć, że to dopisywanie nowej historii, bo piosenka gościła kilka miesięcy na telewizyjnej liście przebojów w II połowie 1982 roku, czyli w trakcie stanu wojennego. Jakoś trudno sobie wyobrazić, że utwór krytykujący rzeczywistość jest hołubiony w reżimowych mediach. Może więc dzisiejsze opowieści o kontekście utworu są nieco przesadzone?

Piosenka przez wiele lat była uosobieniem lekkiego kiczu. W tej opinii na pewno pomógł siermiężny wideoklip zespołu Bajm. Zresztą sam zespół piosenki nie traktował szczególnie, bo umieścił go dopiero w drugim zestawieniu „the Best of”. Za to kilku artystów, którzy wykonali piosenkę, pokazało, że to wartościowy utwór. Zaczniemy od Edyty Górniak, która interpretacyjnie podąża drogą oryginału. Tutaj jedynie można zwrócić na nieco nowocześniejszą aranżację i klasę wokalną artystki.

Zupełnie inny koloryt odkryli Gaba Kulka i Czesław Mozil. Ich skromna wykonawczo wersja  stawia na warstwę liryczną. Dzięki temu wykonaniu słyszymy, że to wcale nie tak banalna piosenka. Może właśnie odarcie jej z tego popowego, cekinowego blichtru pomogło wyłonić to, co w niej wartościowe?

Ciekawe, nowoczesne wykonanie zawdzięczamy Dawidowi Podsiadło z koncertów Męskiego Grania w 2016 roku. Jego wersja to właściwie połączenie wersji oryginalnej z delikatnością, jaką zaproponowała Gaba Kulka. A z drugiej strony – za cokolwiek nie weźmie się Dawid Podsiadło, najczęściej zamienia się w złoto.

Idąc drogą odświeżania piosenki i poszukiwania dla niej nowych przestrzeni posłuchajmy wersji raperów (Rena x WU). Tutaj można mówić o inspirowaniu się raperów pierwotnym tekstem. A może właśnie tak brzmiałaby ta piosenka, gdyby powstawała dzisiaj?

Kończąc tę krótką opowieść można powiedzieć, że „Co mi panie dasz” ciągle żyje. Zasługę można przypisać wszystkim artystom, którzy ją wykonują. Nie można jednak zapomnieć o wersji pierwotnej, bo dzięki niej, dzięki jej ciekawej historii, ale też dzięki samej Beacie Kozidrak, piosenka jest elementem naszej kultury. A nagranie, od którego zaczęliśmy, czyli wersja nagrana dzięki inicjatywie Adama Sztaby, to potwierdzenie nieśmiertelności utworu. Nagranie jej w czasie światowej pandemii, w czasach „uwięzienia” w domach, dodało piosence dodatkowego sensu.  W ciągu kilku tygodni to wykonanie było wyświetlone w sieci prawie 7 milionów razy, a piosenka znowu znalazła się na listach przebojów.

 

 

Zostaw komentarz