Skip to content
15 gru / Wojtek

O coverach (prawie) wszystko – „Creep”

Piosenka „Creep” to kolejny, raczej rzadki przykład piosenki stosunkowo młodej, która cieszy się sporą popularnością. Chodzi mi oczywiście o atrakcyjność pod kątem nowych wykonań, bo wersja oryginalna bardzo szybko stała się światowym przebojem. I nic tu się nie zmienia, mimo wielu ciekawych wykonań, utwór w pierwotnej wersji znajduje się na 25. miejscu w zestawieniu piosenek wszech czasów magazynu The Telegraph. Piosenka brytyjskiego zespołu Radiohead była singlem debiutanckiego albumu „Pablo Honey” z 1993 roku. Jeśli taką piosenką rozpoczyna się swoje zawodowe istnienie w muzycznym świecie, to nic dziwnego, że kapela jest do dziś bardzo ważnym elementem naszej popkultury.

Przeglądając liczne nagrania utworu znajdziemy wersje bardzo podobne – tak jest i pewnie będzie zawsze. Każdy artysta zamierzający wykonać cudzy repertuar ma inny cel. Jeden będzie miał zupełnie inną wizję brzmieniową i wyrazową, inny z kolei spróbuje wykorzystać popularność piosenki do lepszego wypromowania siebie. Nas oczywiście interesuje jedynie pierwsza grupa artystów.

Zaczynamy od wersji artystycznych, które nie zamierzają walczyć z oryginałem. Tutaj chodzi o pokazanie swojej wrażliwości i wyobraźni muzycznej. Australijski wokalista Frank Benett nagrał swingujacą, bardzo popularną wersję. Jego pomysł na wykonanie piosenki z big-bandem to część projektu, w którym znalazły się jeszcze inne rockowe utwory, jak „Better Man” zespołu Pearl Jam i „Under the Bridge” Red Hot Chilli Peppers. Słuchając tego wykonania, mamy wrażenie, że to piosenka z połowy XX wieku. I to właśnie zasługa wykonawców, którzy tak świetnie potrafili odczytać piosenkę.

Argentyńska wokalistka Karen Souza nie po raz pierwszy pojawia się w naszych coverowych poszukiwaniach.  Jej propozycje są zawsze ciekawe – z jednej strony wierność oryginałowi, ale przy tym sporo kreatywności w nowym spojrzeniu na znane piosenki. Tak jest również tym razem.

Nie po raz pierwszy także spotykamy się z chórem Scala & Kolacny Brothers. Za każdym razem, kiedy słucham wykonań tego zespołu, jestem zdziwiony, że w tak prosty sposób można zmienić piosenkę. Przecież tutaj nie ma nic nadzwyczajnego, ale właśnie o to w tym przypadku chodzi. Punktem wyjścia jest na pewno wybranie odpowiedniej piosenki i opracowanie koncepcji. Potem cała reszta jest jedynie konsekwencją dobrze obranego kierunku. Podoba mi się, że w tym zespole śpiewa się jak w prawdziwym chórze, wbrew dzisiejszej modzie na komercjalizację śpiewania zespołowego – w tym wykonaniu słychać ogromną dbałość o brzmienie i przekazanie odpowiedniego nastroju. No właśnie, nie zawsze chór musi śpiewać trudne, ambitne harmonie – liczy się kultura wykonawcza.

Podobnie podszedł do piosenki Damien Rice. Ten wokalista, znany głównie ze swoich nastrojowych piosenek ze świetnymi aranżacjami, tutaj ograniczył się do głosu z gitarą. To jest po prostu piękne wykonanie.

Postmodern Jucebox, niegdyś skromny garażowy zespół, to dziś wielka „produkcja” publikująca w sieci nowe nagrania raz w tygodniu. A są nimi nowe wersje wielkich przebojów stylizowane na początek XX wieku. Do tej pory efekty tej pracy obejrzało w internecie ponad 750 milionów osób, a zespół odbywa światowe trasy. Trzeba przyznać, że jego propozycje, jak między innymi „Creep”, są bardzo dobre.

Na tle tych wszystkich artystycznych wykonań nieco „egzotycznie” brzmią wersje proste. Australijski zespół Parralox nagrał wersję o charakterze tanecznym. I może nie jest ona odkrywcza, jednak w połączeniu z dobrze zrobionym teledyskiem stanowi pozycję interesującą. Być może zwolennicy wersji oryginalnej będą niezadowoleni, ale to już bardziej kwestia gustu muzycznego.

Podobnie jest w przypadku wersji zespołu In This Moment. Tutaj dokonano jedynie małej zmiany stylistycznej, ale dzięki temu nieco zmienia się dramaturgia utworu.

Kończymy wersją nieco dziwną, ale odważną. Jinkx Monsoon, słynny amerykański artysta występujący jako „drag queen”, porwał się na wykonanie zaskakujące. Pomijając lekkie zdziwienie z takiego odczytania piosenki, trzeba przyznać, że to wykonanie jest kompletne – ciekawa jest wersja wykonawcza wzmocniona ciekawym teledyskiem. Nie mamy wątpliwości, że do tego wykonania podchodzono profesjonalnie, wbrew utartej opinii o wykonawcach przebierających się.

Przykład piosenki „Creep” może być potwierdzeniem na zjawisko nieśmiertelności piosenki. Można założyć, że nowych wersji będzie przybywać. Można jedynie czekać na nowe wersje, zastanawiając się jedynie, w którą stronę wyobraźnia artystyczna młodych muzyków może popchnąć tę piękną piosenkę.

 

Zostaw komentarz