Skip to content
7 wrz / Wojtek

O coverach (prawie) wszystko – „Despacito”

W naszym coverowym cyklu to bodaj najmłodsza piosenka, bo zaledwie dwuletnia. Jednak ze względu na jej dużą popularność warto jej się przyjrzeć. Piosenka w pierwotnym wykonaniu portorykańskiego wokalisty Luisa Fonsi i rapera Daddy Yankee ukazała się w 2017 roku. Tytuł jest zaadaptowanym słowem hiszpańskim „despozpa’sito”, które oznacza „powoli”.

Krótko po premierze ukazała się wersja remixowa z udziałem Justina Bibera i ta bardzo szybko wywindowała piosenkę na światowy przebój.

Dzięki swojej błyskawicznie zdobytej popularności na całym świecie piosenka bardzo szybko doczekała się  wersji innych artystów. I aż zaskakujące, że ten typowo rozrywkowy utwór można opracować bardzo interesująco i niebanalnie. Głównie są to ćwiczenia stylistyczne jak zrobili to Mandy Gonzales i Tony DeSare, wykonując piosenkę w stylu „Broadway”.

Znakomici wiolonczeliści, tworzący duet 2 Cellos swoją popularność na scenie rozrywkowej, zawdzięczają graniu coverów. Ich propozycja nie jest wybitna, świadczy jednak o sporej muzykalności. Właściwie każde nagranie tych panów nie wnosi to muzyki niczego nowego, jednak słucha się go z dużym zainteresowaniem.

Odnosząca ostatnio spore sukcesy grupa wokalna Pentatonix na swojej najnowszej płycie nagrała bardzo udaną wersję. I dobrze, że ta  płyta jest zdecydowanie najlepszą w ich dorobku,  wykonaną wyjątkowo starannie. Dzięki temu również „Despacito”  brzmi świetnie.

Być może ten artykuł powstał trochę za wcześnie. Być może w niedalekiej przyszłości powstaną jeszcze nowe interesujące wersja. Ale być może jest to  tak mocno jednosezonowy przebój, że za kilka lat nikt już o nim nie będzie pamiętał? Pożyjemy, zobaczymyJ

 

 

Zostaw komentarz