O coverach (prawie) wszystko – „Despacito”
W naszym coverowym cyklu to bodaj najmłodsza piosenka, bo zaledwie dwuletnia. Jednak ze względu na jej dużą popularność warto jej się przyjrzeć. Piosenka w pierwotnym wykonaniu portorykańskiego wokalisty Luisa Fonsi i rapera Daddy Yankee ukazała się w 2017 roku. Tytuł jest zaadaptowanym słowem hiszpańskim „despozpa’sito”, które oznacza „powoli”.
Krótko po premierze ukazała się wersja remixowa z udziałem Justina Bibera i ta bardzo szybko wywindowała piosenkę na światowy przebój.
Dzięki swojej błyskawicznie zdobytej popularności na całym świecie piosenka bardzo szybko doczekała się wersji innych artystów. I aż zaskakujące, że ten typowo rozrywkowy utwór można opracować bardzo interesująco i niebanalnie. Głównie są to ćwiczenia stylistyczne jak zrobili to Mandy Gonzales i Tony DeSare, wykonując piosenkę w stylu „Broadway”.
Znakomici wiolonczeliści, tworzący duet 2 Cellos swoją popularność na scenie rozrywkowej, zawdzięczają graniu coverów. Ich propozycja nie jest wybitna, świadczy jednak o sporej muzykalności. Właściwie każde nagranie tych panów nie wnosi to muzyki niczego nowego, jednak słucha się go z dużym zainteresowaniem.
Odnosząca ostatnio spore sukcesy grupa wokalna Pentatonix na swojej najnowszej płycie nagrała bardzo udaną wersję. I dobrze, że ta płyta jest zdecydowanie najlepszą w ich dorobku, wykonaną wyjątkowo starannie. Dzięki temu również „Despacito” brzmi świetnie.
Być może ten artykuł powstał trochę za wcześnie. Być może w niedalekiej przyszłości powstaną jeszcze nowe interesujące wersja. Ale być może jest to tak mocno jednosezonowy przebój, że za kilka lat nikt już o nim nie będzie pamiętał? Pożyjemy, zobaczymyJ