O coverach (prawie) wszystko – „La Bamba”
Ten popularny przebój, znany jako piosenka z gatunku biesiadnych, właśnie z tego obszaru się wywodzi, bo to meksykańska piosenka ludowa. Swoją komercyjną popularność piosenka zyskała dzięki nagraniu Ritchie Valensa z 1958 roku. Piosenka została sklasyfikowana na 345 miejscu piosenek wszech czasów magazynu Rolling Stone.
www.youtube.com/watch?v=Coy8Hoa1DNw
Przegląd licznych nagrań tej popularnej piosenki zaczynamy od zespołu Los Lobos. Ta wersja stałą się wielkim przebojem w 1987 roku, a teledysk wygrał nagrodę MTV Viedeo Music.
www.youtube.com/watch?v=nLAWPrCUQQ0
Te dwa wykonania oddzielone przerwą 30 lat bardzo mocno wpłynęły na opinię piosenki jako utworu radosnego, niefrasobliwego i raczej prostego. Większość nowych wykonań obraca suę właśnie w takim klimacie, ma być tanecznie i wesoło. Tak jest w wersji dyskotekowej z 1970 roku – Antonia Rodrigez, wokalistka nagrywająca wiele płyt, do dziś znana jest głównie jako wykonawczyni głównie tej piosenki.
www.youtube.com/watch?v=ShfvW8jar20
W podobnym kierunku podążył Neil Diamond, w którego wersji także podkreślony jest taneczny charakter piosenki. Jednak tutaj jest coś, czego w tych wszystkich radosnych wersjach nie ma – artyście udało się dodać trochę elegancji, co pomogło poszerzyć grono miłośników piosenki o tych nieco bardziej wymagających.
www.youtube.com/watch?v=rR0V051IuHE
Godne uwagi jest nagranie z koncertu Harry’ego Belafonte z 1960 roku. Jego wolne, refleksyjne wykonanie nawiązuje bardziej do wersji oryginalnej. I może dlatego tak bardzo wyróżnia się na tle tych wszystkich wersji radosnych.
www.youtube.com/watch?v=9gKpjjiqhL0
Teraz więc musimy cofnąć się do roku 1939, kiedy nagrano wersję oryginalną. Po jej wysłuchaniu odkrywamy, że ta „La Bamba”, którą znamy dzisiaj, to nieco inna piosenka. I nie wiadomo czy należy cieszyć się, że wersja komercyjna stała się tak popularna, bo jednak coś z tej wersji pierwotnej uciekło. Z drugiej jednak strony można założyć, że gdyby nie wersje amerykańskie, to dziś piosenka nie byłaby znana poza Meksykiem.
www.youtube.com/watch?v=9zRIHqlycss
Jako ciekawostkę można posłuchać tego, co na koncertach wykonuje Bruce Springsteen. Jego pomysł połączenia piosenki z przebojem The Beatles jest nieco ryzykowny. Można nawet pomyśleć, że to publiczność sama zaproponowała artyście tę piosenkę podczas części instrumentalnej. Znając jednak podejście Amerykanów do przypadkowości i ich maksymę, że najlepsze są improwizacje przygotowane, to tutaj tym bardziej nie spodziewajmy się “spontana”.
www.youtube.com/watch?v=eXvGbWO_DIk
Jedynie dla dopełnienia historii wspomnę o wykonaniu w języku polskim. Nagranie Krzysztofa Krawczyka nawiązuje do bardzo lekkiego, wręcz biesiadnego charakteru piosenki, więc nic dziwnego, że piosenka u nas tak się właśnie kojarzy.
www.youtube.com/watch?v=12BnuTUHFgk
Kończymy wersją międzynarodową z cyklu “Playing for Change”. Ten sposób rejestrowania znanych piosenek przez wykonawców z całego świata, reprezentujących różne muzyczne światy, stał się już częścią naszej kultury. Bo przecież piosenka to nie tylko bezmyślna rozrywka, nawet tak pozornie banalna jak “La Bamba”.
www.youtube.com/watch?v=k5dkwQY-_tk








