O coverach (prawie) wszystko – „My Way”
Ta popularna piosenka to wizytówka wielkiego amerykańskiego wokalisty XX wieku Franka Sinatry.
I pomyśleć, że ten utwór trafił do artysty w momencie jego wypalenia się, by później, jako wielki przebój, stać się jego przekleństwem.
Historia tej piosenki jest ciekawa, jednak ilość nowych wersji rozczarowuje. Początkowo mogło się wydawać, że utwór będzie przyciągał setki artystów. I tak rzeczywiście było, bo lgnęli do niego przede wszystkim wykonawcy lubiący patos i cekiny. Tutaj nawiązanie do Sinatry, przez wiele lat na stałe wpisanego w klimat show Las Vegas, jest ewidentne. Jednak klasa artysty pozwalała na zatrzymanie się kilka centymetrów przed drzwiami muzycznego kiczu. Niestety inni, nie tak doświadczeni i nie tak utalentowani wykonawcy, wpadali w tę pułapkę raz za razem. I pewnie dlatego ciekawych wersji jest niewiele, za to tworzą one ciekawą historię.
Po francusku
Pierwszym wykonawcą piosenki był jej kompozytor Claude Francois.
Podejrzewam, że dla wszystkich, którym piosenka kojarzy się głównie z Frankiem Sinatrą, może być zaskoczeniem, że artysta wykonuje cover. Podobnym zaskoczeniem może być oryginalny tekst, który jest inny niż to, co znamy z popularnych wersji anglojęzycznych.
O tym za chwilę, a na razie warto poznać tłumaczenie piosenki oryginalnej „Comme D’habitude” („Jak zwykle”).
Wstaję z łóżka potrącając Cię,
Ty się nie budzisz, jak zwykle.
Nakrywam Cię kocem
bojąc się że zmarzniesz, jak zwykle.
Dłonią gładzę twoje włosy,
prawie wbrew sobie, jak zwykle
Ale ty, odwracasz się plecami
Jak zwykle
Więc ubieram się szybko,
wychodzę z sypialni, jak zwykle.
Piję samotnie kawę,
jestem spóźniony, jak zwykle
Po cichu opuszczam dom,
wszystko jest szare na zewnątrz, jak zwykle
Jest mi zimno więc podciągam golf
Jak zwykle
Jak zwykle cały dzień
będę grał, udając
Jak zwykle będę się uśmiechał
Jak zwykle będę nawet śmiał się
Jak zwykle wreszcie będę żył
Jak zwykle
A potem dzień minie,
Wrócę jak zwykle,
Ciebie nie będzie
I jeszcze nie wrócisz jak zwykle.
Samotnie, pójdę się położyć
W tym wielkim zimnym łóżku, jak zwykle
Moje łzy ukryję
jak zwykle
Jak zwykle nawet w nocy
będę grał, udając
Jak zwykle wrócisz
Jak zwykle będę czekał na ciebie
Jak zwykle uśmiechniesz się do mnie
Jak zwykle
Jak zwykle rozbierzesz się
Jak zwykle położysz się
Jak zwykle pocałujemy się
Jak zwykle…
Jak zwykle będziemy udawać
Jak zwykle będziemy się kochać
Jak zwykle będziemy udawać
Prawdopodobnie piosenka nie stałaby się tak popularna, gdyby nie …….inny amerykański wokalista Paul Anka, który usłyszał ją przypadkowo podczas wakacji we Francji.
Po angielsku
Kupując prawa autorskie do kompozycji, Anka myślał, że piosenka będzie częścią jego repertuaru. Ostatecznie jednak oddał ją Sinatrze, który wyznał w prywatnej rozmowie obu panów, że jest już zmęczony swoim życiem i gotów jest zakończyć karierę. To wyznanie zainspirowało Paula Ankę do napisania tekstu, w którym Sinatra był głównym bohaterem. Proces twórczy powstawania tekstu autor wspomina tak:
„O pierwszej w nocy usiadłem do starej maszyny do pisania IBM i zapytałem siebie: „Co powiedziałby sam Frank, gdyby pisał ten tekst?”. Po takim założeniu efekt był bliski. Przejrzałem mnóstwo gazet, w których zauważyłem powtarzające się wszędzie JA: „moje to, moje tamto”. Wszyscy żyliśmy wtedy w czasach „my generation”, i Frank był jego klasycznym przykładem. W tekście więc używałem słów, których nigdy bym nie wypowiedział („przełknąłem wszystko i wyplułem”), ale to był sposób wyrażania się Franka.”
Po takim podejściu Paul Anka nie wyobrażał sobie, że ten tekst mógłby zaśpiewać ktoś inny niż Sinatra, o co wytwórnia tego pierwszego miała pretensje. W każdym razie, po powyższym wytłumaczeniu autora, to co słyszymy w tekście śpiewnym przez Sinatrę ma rzeczywiście sens. Widać to wyraźnie w nowych interpretacjach. Najczęściej artyści podchodzą do piosenki „od przodu”, nie wgłębiając się w jej prawdziwy sens, a efekt jest średni lub jeszcze gorszy.
Tak jak w większości przypadków, piosenka pierwotnie śpiewana przez mężczyznę, została zakwalifikowana jako repertuar męski. Dlaczego tak się dzieje? W teście nie ma żadnego uzasadnienia, że nie powinny go śpiewać panie. Niestety przyjęła się dziwna tendencja klątwy pierwszego wykonania – to oczywiście nie najlepiej świadczy o artystach, którzy nie potrafią oderwać się od oryginału. Podobnie jest w przypadku „My Way”. Są jednak 2 świetne, mocno różniące się wykonania pań. Dorothy Squires postawiła na bardzo dramatyczne wykonanie. Tutaj wszystkie emocje są na zewnątrz, a przekaz znacznie odbiega o tego, do którego się w tej piosence przyzwyczailiśmy.
Nina Simone pozwoliła sobie na raczej luźną interpretację piosenki. Jej wykonanie nosi jednak tak dużo elementów indywidualizmu, że słucha się tej wersji z przyjemnością. To wykonanie również jest inne niż te znane z najsłynniejszych interpretacji, jak chociażby Elvisa Presley,a, kolejnego po Sinatrze wykonawcy kojarzonego z Las Vegas. Nina Simone znowu pokazuje, że jeśli do czegoś się zabierze, to zawsze jest bardzo interesująco.
W nurt interpretacji nietypowych wpisuje się punkrockowy Sex Pistols. Tutaj piosenka należąca do gatunku „lekka, łatwa i przyjemna” zamienia się w swoistą demonstrację.
Po polsku
Dużym zaskoczeniem było odkrycie kilku wersji piosenki w wersji polskojęzycznej. Wysłuchałem więc nagrań Jerzego Połomskiego, Tadeusz Woźniakowskiego, Michała Bajora, Zbigniewa Wodeckiego i zespołu „Raz, dwa, trzy”. Te wszystkie wykonania, mimo tej samej, dosyć wiernie zaśpiewanej melodii, znacznie się różnią. Przyczyną tej różnorodności jest sam tekst napisany przez dwóch różnych autorów (Andrzej Ozga i Wojciech Młynarski). Zresztą obaj autorzy użyli nawet dwóch innych tytułów „Moja droga” i „Idź swoją drogą”.
Inspiracją do przyjrzenia się piosence było wysłuchane niedawno nagranie zespołu Adama Nowaka. Słuchając tego wykonania wiedziałem, że to opracowanie piosenki zagranicznej, jednak cały czas moje poszukiwania kierowały się w stronę piosenki francuskiej. Jakie było moje zaskoczenie, kiedy w końcu przypomniałem sobie, że to przecież wielki przebój Sinatry. I to chyba największy sukces wykonawcy, kiedy udaje mu się mocno uciec od oryginału. Najpierw myślałem, że to zasługa tekstu Młynarskiego, ale przecież kilku innych wokalistów też ją wykonywało, a efekt nie był tak imponujący. Można więc powiedzieć, że tego szlachetnego szlifu dokonał zespół „Raz, dwa, trzy”. A może po raz pierwszy intencje autora polskiego tekstu i wykonawcy spotkały się w tym samym miejscu?
Piosenka „May Way” jest przykładem na to, że nie wszystko w sztuce jest takie łatwe i oczywiste. Ten pozornie banalny przebój wcale lekki nie jest, traktując o raczej poważnych rzeczach. Ogromna popularność utworu nie zawsze przekłada się na ilość nowych wykonań, a przynajmniej tych interesujących. Na tym tle spora ilość polskich wykonań może być jedynie zaskoczeniem. I nawet nie wiem, czy to dobrze?
Dziękuję. Bardzo ciekawe (dla mnie odkrywcze) Nie wiedziałem że to cover z francuskiej piosenki! 🙂 Pozdrawiam. Udanego Zdrowego Nowego 2022 Roku 🙂