O coverach (prawie) wszystko – „Never Say Goodbye”

Piosenkę napisał bardzo aktywny aktor filmowy i musicalowy Clifton Davis, ale nie jemu przypadł zaszczyt ją wykonać. Karty tutaj rozdawała legendarna wytwórnia Motown, która niejako zabrała utwór autorowi planując, aby wykonał ją zespół Supreme. Szybko jednak zmieniono decyzję, powierzając pierwsze wykonanie będącej na fali grupie Jackson 5. Piosenkę wybrano na singla piątego albumu „Maybe Tomorrow” z 1971 roku, co okazało się znakomitym strzałem – album odniósł sukces, ale znacznie mniejszy niż poprzednie, za to promujący go utwór szybko zaczął żyć swoim życiem. Dodajmy, że w tej piosence, podobnie jak w kilku poprzednich, pierwszoplanową postacią jest 13-letni Michael Jackson.
Jeszcze w tym samym roku swoją zupełnie inną, balladową wersję nagrał Isaac Hayes. Piosenka znalazła się na listach przebojów, a w 2008 roku wykorzystano ją w filmie “Soul Men” z 2008 roku – dla potrzeb filmu artysta nagrał nową wersję, ale opartą na pierwotnej koncepcji wykonawczej.
3 lata później swoją wersję, bardziej dyskotekową, nagrała Glorią Gaynor, i dopiero to wykonanie przyniosło piosence należyte miejsce w historii muzyki popularnej stając się symbolem tamtych czasów. Tytuł piosenki to także tytuł albumu artystki z 1975 roku, albumu przełomowego dla niej samej, ale też dla rozwoju muzyki – krążek uchodzi za pierwszy w historii do użytku klubowego, jako że piosenki płynnie następują po sobie, bez przerw pomiędzy nimi.
W 1987 roku nieco nowocześniejszą, ale także dyskotekową wersję nagrał brytyjski synth-popowy zespół Communards. Ta wersja podzieliła losy wykonania Isaaca Hayesa – zdobyła listy przebojów, a w 2013 roku „wystąpiła” w filmie „Vicious”.
Tym razem wersji piosenki jest mało, ale nie o liczbę tutaj chodzi, bo „Never Say Goodbye” to przykład piosenki, która inspirowała artystów do nowych koncepcji wykonawczych. Porównując je można zauważyć, że różnice są nie tak duże, ale dzięki zastosowaniu nowej stylistyki piosenka za każdym razem dostawała nowe życie. Najważniejsze jest jednak to, że przy tych wszystkich próbach z bardzo dużym szacunkiem podchodzono do oryginału. I to chyba największy komplement dla kompozycji i pierwszego wykonania.