Skip to content
29 kwi / Wojtek

O.S.T.R. – „DIAPORAMA” [RECENZJA]

Tego albumu się bałem – po wydanych na początku roku kilku nieudanych krążkach doświadczonych raperów, którzy przypisali sobie prawo pilnowania czystości gatunku, spodziewałem się, że O.S.T.R. do nich dołączy. Ale nie, artysta wydał osobisty, bardzo ciekawy materiał. „DIAPORAMA” to zdecydowanie najlepsza płyta w jego dorobku.

Zacznijmy od tytułu. Diaporama to forma spektaklu złożonego z przeźroczy z muzyką w tle. Tutaj tymi obrazami są fragmenty kultowych polskich komedii, zresztą w jednym utworze artysta przyznaje, że jego ulubionym filmem jest „Miś”.  Oczywiście głównym tworzywem są tutaj teksty, ale uwagę zwraca dobra muzyka, jak w „TRAVIS”, „MI CASA”, „5TKI” albo „STEVIE WONDER”. A najbardziej podoba mi się „SEC”, taka muzyka w połączeniu z konkretnym razem robi wrażenie. Uwagę też zwraca zabawa rytmem w „NIC WIĘCEJ” i „ERROR”.

Jak zwykle u raperów tutaj także jest kilku gości, ale to solowe utwory robią najbardziej przybiły moją uwagę. „EJ” i „TRAVIS” to spokojne, rzetelnie wykonane numery, w których artysta nie ukrywa się za gośćmi, a muzyka jest pięknym dopełnieniem. Oczywiście muszę jeszcze wspomnieć „MIŁOŚĆ Z URZĘDU”, dowcipne podejście do poważnego zagadnienia z motywem przewodnim: „syndrom niedopchnięcia”. Zresztą Ostry dużo miejsca poświęca problemom gospodarczym w Polsce, a głównie trudnościom prowadzenia działalności gospodarczej. Tu nie ma wygłupów i blokerskiej martyrologii, jest aktualnie i autentycznie.

Wracając do gości. Dobrze wpisał się Sarius we „Wszystkiego Najlepszego” i Gibbs w utworze „LEMON”. A już całkiem światowo robi się w „CAISHEN” z udziałem brytyjskich raperów: Young Teflon, Ross Belly i Carns Hills. To utwór z zupełnie innej, wyższej półki.

Za każdym razem, kiedy słucham Ostrego nie mogę oprzeć się wrażeniu, że słyszymy dwa różne głosy. Partie mówione to piękny, robiący wrażenie głęboki baryton, a już partie rapowane, czyli też teoretycznie mówione, są wykonywane inną, dużo gorszą barwą i w wyższym rejestrze.  Tym razem nie ma aż tak dużej  różnicy, jakby artysta dojrzał i zaczyął myśleć jako jedna osoba. Takie utwory jak „FLAM” i „UNC BLUE” są tu najlepszym przykładem.

8/10

Zostaw komentarz