Skip to content
11 sty / Wojtek

Paluch – „Czerwony Dywan” [RECENZJA]

Pomysł był niezły – płyta koncepcyjna kpiąca z ogólnie pojętego celebryctwa: tych wszystkich ścianek, czerwonych dywanów i taniej popularności. Tylko po co? Bo z jednej strony Paluch walczy z tym dziwnym, powszechnym bądź co bądź zjawiskiem. Jednak jeśli spojrzymy na to szerzej, to można się zastanowić, dlaczego ktoś boksuje się z czymś, co go śmieszy? Czy nie lepiej pominąć to milczeniem i po prostu robić swoje? Jak na przykład Słoń, który na autorskich płytach mówi o rzeczech dla niego najważniejszych? Dlatego trochę zdziwiłem się, że właśnie on wystąpił z Paluchem w utworze "Balans" – powiało lekkim fałszem. Jednak nawet to byłoby ok., gdyby Paluch był konsekwentny. Jednak niemalże imienne atakowanie ludzi, którzy coś osiągnęli to już ewidentne uczestniczenie w tym dziwnym celebryckim światku. A ostatni utwór "Życie wieczne" i przechwalanie się swoim stanem posiadania jest potwierdzeniem, że arysta ma z instytucją czerwonego dywanu duży, osobisty problem.

Ale nawet już pomijając sens wypowiadania się na ten temat, to zupełnie inaczej problem wybrzmiałby, gdyby artysta był konsekwentny. Niestety na tej płycie umieścił utwory, które kompletnie nie pasują do myśli przewodniej i jako typowe "zapchajdziury" są tylko potwierdzeniem, że Paluchowi nie wystarczyło cierpliwości albo talentu, aby ten temat dobrze rozegrać. Oprócz niezłego udziału Słonia na płycie pojawia się kilku innych raperów. W "Nie mów o tym" słyszymy Kobika, a w "Amalgamacie" Paluchowi towarzyszą Joda i Szpaku. Te wspólne wypowiedzi brzmią nieszczerze i są dla mnie zrobione trochę na siłę. Z kolei w "Sidłach" udało się wpleść francuskiego rapera PLK. W tym zrobionym na bogato numerze najpierw słyszymy cytat z Edwarda Griega, a potem chóralne głosy w stylu Gregorian. Ciekawy, ale kompletnie nie pasujący do koncepcji płyty utwór "Nowa Polska" to zabranie głosu na temat rozdawnictwa (500+). Tylko szkoda, że o tak ważnych rzeczach Paluch wypowiada się bardzo w prost, wręcz łopatoligicznie.

Paluchowi nie można odmówić rasowości. Na tle olbrzymiej ilości coraz młodszych polskich raperów jego dorobek ciągle uznaje się za klasykę gatunku. On sam zresztą poczuwa się do pilnowania czystości stylu nazywając swoją wytwórnię Biuro Ochrony Rapu.  Paradoksalnie, podobnie jak na ostatnim albumie "Złota owca", dla mnie najciekawsze są utwory, którym stylistycznie najbliżej do hip-hopowych piosenek. Tutaj wyróżnia się "Peeling" z chwytliwą frazą: "bo nasza miłość dojrzewała na tych klatkach". Zainteresował mnie "Mój kościół" ale czyżby śpiewanie o sobie  ("Paluch to jest kocur") nie jest elementem celebryzmu? Czyli, że wracamy jednak na czerwony dywan:-)

6/10

 

Zostaw komentarz