Skip to content
14 gru / admin

Paluch jakiś odmieniony. „Nadciśnienie” [RECENZJA]

Na okładce tego albumu powinno się umieścić napis: prosimy nie regulować odbiorników. Dlaczego? A dlatego, że jeśli ktoś zna artystę z poprzednich płyt, to tym razem może się mocno zdziwić. Podczas pierwszego słuchania „Nadciśnienia” kilka razy sprawdzałem, czy się coś się nie przestawiło, czy to na pewno Paluch. Bo to wszystko jest jakieś spokojniejsze, dojrzalsze, jednym słowem lepsze. Być może to efekt ciężkich czasów, w których przyszło nam obecnie żyć? Może artyści, pozbawieni koncertowania i częstych spotkań z publicznością, mają więcej czasu na refleksję i poszukanie w sobie nowych pokładów? Na pewno dużo wpływ na poziom albumu mają zaproszeni raperzy, bo utwory z nimi są tutaj najciekawsze. Świetny jest „Mali ludzie” z Oki, podobnie atrakcyjna jest „Czwarta kawa”, w której pomagają Włodi i Gedz. Interesujący, rasowy, chociaż już nie tak przebojowy jest też utwór „Nie ma życia”, głównie dzięki udziałowi KęKę.

Utwory, w których Paluch jest sam są nieco dziwne. Gdyby ktoś nie znał wcześniej tego artysty, gdyby nie wiedział, że to pan 35-letni, to mógłby pomyśleć, że słucha buńczucznego małolata. Bo kilka nieco naiwnych utworów („Wszystko nowe”, „AWF”, „Normalnie nie”) może zastanawiać – czy one są wypadkiem przy pracy, czy może w błąd wprowadzają nas te świetne piosenki z rapującymi gośćmi? I do tego irytujący, nadużywany pomysł używania hypemana. Jeśli ten patent sprawdza się na koncertach, żeby powtarzając albo dopowiadając słowa podnieść atrakcyjność występu, to w nagraniu studyjnym brzmi co najmniej zabawnie. Tutaj dwa przykłady: w „Małych ludziach”: Na kolędzie, gadka z księdzem i w kopertach grubsza forsa (amen), albo moje ulubione w “Normalnie nie”: Chatę znalazł w Alicante (Hiszpania).

Niezłą robotę robią liczni producenci. Każdy z nich stara się, aby utwór brzmiał atrakcyjnie. Podoba mi się to, co Worek zrobił w „Drugim brzegu” i „4 kostkach lodu”, a najciekawszą robotę wykonał Julas. Jego muzyka do „Potrzeb”, z charakterystyczną frazą „stopa, bas” różni się od pozostałych utworów. Album zamyka „120/80” – tutaj muzyka Julasa jest świetna.

Ten krążek jest dziwny. Z jednej strony niezła produkcja, do tego kilka interesujących utworów, ogólnie album, którego dobrze się słucha. Jednak z drugiej strony przebija się tu trochę bylejakości, jakby artysta nie umiał zrezygnować ze starych przyzwyczajeń. To który Paluch jest prawdziwy?

7/10

Zostaw komentarz