Skip to content
30 cze / Wojtek

Pat Metheny – „Dream Box” [RECENZJA]

Kiedyś na taką twórczość mówiło się piosenki z szuflady. Bo materiał na ten album to kompozycje przez artystę składowane na dysku, ale nieco zapomniane. Na szczęście Pat Metheny przypomniał sobie o tym dorobku i pokazał go światu. I bardzo dobrze!

Album zawiera 9 utworów nagrywanych w wolnych chwilach, pomiędzy nagraniami i koncertami. I to nie jest ten Path Metheny, do którego się przyzwyczailiśmy. Najczęściej było bogato dźwiękowo, artyście towarzyszył zespół instrumentalny tworzący piękne plany dźwiękowe. Teraz słuchamy jedynie gitary, ale klimat jest niezmienny, jest nostalgicznie i pięknie. Na płycie znalazły się kompozycje artysty i jest jeden standard, „Morning of the Carnival”, ale zagrany zupełnie inaczej, w klimacie całego albumu, zmysłowo i elegancko.

Tego albumu trzeba posłuchać kilka razy, aby docenić jego inność. Ale potem, kiedy wejdziemy już w tę opowieść, nie będziemy chcieli z niej wyjść.

10/10

Zostaw komentarz