Paulina Przybysz – „Chodź Tu” [RECENZJA]
Paulina Przybysz jest skazana na sukces. Ale…także na trudniejsze dotarcie do świadomości słuchaczy. Zaczęło się od zespołu Sistars, który założyła ze swoją siostrą Natalią. Zespół bardzo szybko stał się w Polsce wydarzeniem, ale też dosyć szybko przestał istnieć. Obie panie rozpoczęły działalność solową. Natalia dosyć moco weszła na nasz rynek i właściwie dziś to nazwisko kojarzy się głównie z nią. Tymczasem Paulina nieco wolniej, mniej spektakularnie próbuje zaistnieć jako samodzielna artystka. W tym roku mamy przyjemność słuchać jej trzeciego albumu.
„Chodź Tu” to album autorski o bardzo wyraźnym kierunku stylistycznym. Płyta wpisuje się w klimaty amerykańskiej muzyki R&B, co na naszym rynku jest raczej rzadkością. Poruszanie sie w tych obszarach jest na pewno dużą odpowiedzialnością. Paulina swoim krążkiem potwierdza, że wie jakie są światowe trendy i bardzo śmiało się w nie wpisuje. Jest nowocześnie, świeżo i interesująco.
Repertuar tutaj jest pomieszany. Kilka piosenek polskich przepleciono z tymi śpiewanymi po angielsku. I tutaj ta dwujęzyczność mnie wyjątkowo nie drażni. Wszystko jest spójne i autentyczne, bez udawania i puszczania oczka do słuchacza. Bo sama artystka potrafi zaśpiewać:
„Mam wrażenie, że to jeden z tych mniej radiowych kawałków”
Takim tekstem Paulina Przybysz przyznaje, że ma świadomość, że nie jest kochana przez największe komercyjne stacje. Tymczasem ta piosenka jest jedną z moich ulubionych. Podobnie jak „Drewno”, które za każdym razem wzbudza we mnie nowe emocje. Świetnie też słucha się „Papadamy”, w której swojego głosu użyczyła Katarzyna Nosowska. Piosenki śpiewane po angielsku są nieco innne, bo już sam język nadaje trochę innego kolorytu. Tutaj wyróżnia się otwierająca album „Saliva”.
Znakomicie także poradziła sobie artysta z warstwą instrumentalną – wszystko jest zagrane mądrze i z dużym smakiem. Szczególnie interesująco brzmią aranżacje do „Prix” i „Kumoi”. Nie można mieć wątpliwości, że słuchamy czegoś na naszym rynku wyjątkowego. A kończące album „Owce” to świetne ukoronowanie podróży, w jaką zabrała nas artystka.
8/10