Paweł Domagała – „1989” [RECENZJA]
Ta płyta jeszcze kilka miesięcy przed premierą znajdowała się w czołówce sprzedaży. Musiałem się nią więc zainteresować. No i się doczekałem. I……..się rozczarowałem. Właściwie nie ma nic niezwykłego w tym, że coś się ludziom podoba, bo często czynnik artystyczny nie jest tuataj najważniejszy. Paweł Domagała jest popularny jako aktor serialowy. Ale nawet to nie wystarcza, aby przyciągnąć wielu słuchaczy. To prawda, jednak Domagale udała się trudna sztuka zainteresowania swoją muzyką, która nie jest ani szczególnie atrakcyjna, ani odkrywcza.
No właśnie. Kiedy próbowałem odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego ta płyta jest tak popularna, na myśl przyszła mi bardzo dobra promocja – zaczęło się od dobrze wybranego singla. Piosenka "Weź nie pytaj" ma obecnie prawie 70 milionów odsłon, podczas gdy drugi singiel "zaledwie" 5 milionów. I właśnie ta piosenka, z potocznymi zwrotami spwodowała, że zawędrowała pod strzechy. Oprócz tego, że stała się wielkim hitem radiowym, to spodziewam się, że zdobędzie ogromną popularność na weselnych parkietach. Podobnie jest z piosenką "Najgrubszy anioł stróż" – stylistyka pościelowa może spowodować, że także ona będzie gościć na polskich biesiadach.
Pod kątem estetyki muzycznej Domagała kręci się w różnych obszarach. Nie ma tu wyraźnego charakteru. Wszystko koncektruje się na tym, aby było po prostu ładnie, ale niekoniecznie stylowo. Najczęściej słyszymy podobieństwa do stylistyki prezentowanej przez wczesnego Piaska ("Wystarczę ja", "Obietnica", "Nie przypominaj mnie"), ale momentami mamy wrażenie, że słyszymy też inspiracje zaczerpnięte od Piotra Zioła ("W połowie drogi", "Nie zgarnij mnie"). Najczęściej można odnieść wrażenie, że to piosenki napisane przez zakochanego małolata. Tektsy są albo bardzo proste, albo wręcz banalne. Takie frazy, jak: "ja nie chodzę po wodzie, nie zmieniam wina w krew, umieram" wolę zostawić bez komentarza.
Dla mnie najciekawsza jest piosenka "Radom". Tutaj mimo banalności tekstu jest atrakcyjnie muzycznie, tej piosenki słucha się z przyjemnośćią, pod warunkiem, że nie będziemy się za mocno skupiać na słowach. Muzyka zaproponowana przez Domagałę to kręcenie się po omacku po różnch stylistykach, jakby głównym krytyterium było, aby piosenki były chwytliwe. Bo szybkie przeskakiwanie z jednej stylistyki do drugiej to raczej realizacja hasła "dla każdego coś miłego". Szczytem zagubienia się są 2 piosenki: utrzymana w klimatach reggae "Człowiek, który był czwartkiem" i jeszcze bardziej zaskakująca stylistycznie "Obietnica".
Cieszę się, że ta płyta jest popularna, bo krzywdy raczej nie robi. Wolę takie, rozrywkowe i nieprzeintelektaualizowane albumy, niż udawanie wielkiego artysty. A to, czy materiał ma jakąś wartość artystyczną to już zupełnie inna kwestia:-)
6/10