Paweł Domagała wie jak pisać przeboje – „Wracaj” [RECENZJA]

Kiedy Paweł Domagała 2 lata temu wydawał swój debiutancki krążek nie wiedział, czy to w ogóle się sprzeda. Sukces albumu zaskoczył wszystkich, pewnie samego artystę także. Teraz, podczas realizacji drugiego albumu Domagała nie musiał się już czaić, ani kombinować, jak budżetowo nagrać materiał. Bo teraz jest dużo śmielej i bogato, ale to ciągle ten sam, liryczno-romantyczny artysta.
Materiał nagrano wg podobnego scenariusza, jest tu wszystkiego po trochu. Są więc przeboje: „Wracaj” i „Popatrz na mnie”. W tym pierwszym elementy country sugerują, że to muzyka dla mas. Podobnie jest w „Ja tak umiem”, z nawiązaniem do folku irlandzkiego, albo w „Ja tak umiem” – tutaj słyszymy gitarę hawajską. Nieco nowocześniej jest w „Krakowie”, ciekawie zagranym, opartym na ostinato rytmicznym utworze. Piękna jest piosenka „Milcz”, jej opracowanie zwraca uwagę, zwłaszcza fajne smyczki. Klimaty pościelowe reprezentuje „Czekając” z atrakcyjnymi fragmentami instrumentów dętych. Całkowita zmiana nastroju czeka nas w tanecznym, latynoskim „Moje”. Jest jeszcze dziwne „Żmijowisko” – piosenka ciekawie zrobiona, ale ten pomysł zbyt mocno przypomina to, co kilka lat temu zrobił Artur Rojek. Podążając realizacją „check listy”, czyli na zasadzie, że w tym materiale czegoś jeszcze nie było, mamy „Po mojej stronie” z udziałem rapera KęKę. A dla dopełnienia są też klimaty smooth jazzowe dzięki ciekawej solówce w „Chmurach”.
W tym albumie, podobnie jak w poprzednim, słyszymy materiał różnorodny, coś na zasadzie „dla każdego coś miłego”. Na pewno jest atrakcyjnie i bardziej artystycznie niż poprzednio. Tym krążkiem Paweł Domagała poradził sobie z syndromem drugiej płyty, która dla artystów jest papierkiem lakmusowym talentu. To na pewno materiał, który zrobi furorę, już dziś często jest grany w komercyjnych stacjach, ma też sporo odsłon w necie. Bo to muzyka, która może odstresować. Od początku swojej muzycznej drogi Paweł Domagała wyraźnie pokazuje, do kogo kieruje swoje piosenki. I nawet jeśli nie jesteśmy fanami takiej muzyki, to wstydu nie ma – bez obawy o swoje wartości można tego albumu posłuchać w całości. Chociażby jeden raz:-)
7/10