Pentatonix – „Evergreen” [RECENZJA]

Piąta płyta bożonarodzeniowa w ciągu kilku lat? Zwłaszcza, że ostatnia była rok temu? Żaden zespół wokalny wcześniej nie nagrywał tak dużo, bo 11 albumów w ciągu 7 lat, to wynik imponujący. Można sobie zadać pytanie, dlaczego tak pracowita kapela mocno koncentruje się na repertuarze bożonarodzeniowym. Co prawda materiału jest tu sporo, ale jest to jednak zbiór ograniczony, nawet jeśli tworzy się nowe piosenki, bo tak Pentatonix zrobił na jednym z wcześniejszych albumów. Mimo to zespół za każdym razem pozwala sobie na ekstrawagancje – wcześniej było to włączenie do piosenek świątecznych utworu „Alleluja” Cohena, teraz mamy „I Just Called To Say I Love You” Wondera. Nigdy nie wpadłbym na to, aby tę piosenkę skojarzyć z okresem Świąt Bożego Narodzenia. Co prawda w tekście raz jest to święto wymienione, podobnie jak wiele innych ważnych dni – na tej zasadzie piosenkę można śpiewać przy wielu okazjach. Ale – pasuje, nie pasuje – ta wersja jest znakomita.
14 piosenek, głównie mniej znanych. I to właśnie piosenek, a nie kolęd. Najciekawsze są te wykonane a cappella, jak choćby „My Heart With You”. Kilka utworów z akompaniamentem instrumentalnym dobrze uzupełnia całość, chociaż w tym przypadku, przy takich piosenkach jak „Over the River”, czy „The Prayer” wchodzimy już w obszary muzycznego smaku.
Pentatonix cały czas potwierdza, że wierność stylistyczna i jakieś ważniejsze przesłanie to nie jego ulubione obszary. Tu liczy się przebojowość i komercja. Dobrze, że zespół od pewnego czasu znacznie poprawił jakość swoich wykonań. Niestety od czasu do czasu jeszcze gdzieś przebija się zamiłowanie do muzycznej bylejakości – nietrafianie w dźwięki, kiczowate zaśpiewy. Na szczęście nie jest już tego tak dużo.
9/10