Skip to content
23 wrz / Wojtek

PJ Morton – „Watch the Sun Live: The Mansion Sessions” [RECENZJA]

Zwykle nie piszę o albumach koncertowych, bo to trochę inny rodzaj sztuki. Zawsze uważałem, że jedynie album studyjny może pokazać całą prawdę o artyście, a wykonanie koncertowe nie jest tak dopieszczone, brzmi często nieco inaczej. Kiedy jednak zacząłem słuchać tego krążka, zachwyciłem się od razu. Po pierwsze z przyjemnością przypomniałem sobie dobrze znane piosenki, głównie z ostatniego albumu „Watch the Sun”. Ale zachwyciłem się także jakością nagrań i oczywiście tym, co muzycznie dzieje się na scenie. Czujemy się jak na znakomitym, świetnie zrealizowanym koncercie.

Album jest ciekawie ułożony, spinają go dwie piosenki z ostatnich singli. Rozpoczyna się „Good Morning”, a na koniec słyszymy cover piosenki Lauryn Hill „The Sweetest Thing”. Cała reszta to piosenki z płyty „Watch the Sun”. Uwagę zwracają zwłaszcza utwory, które PJ Morton nagrał w duetach z zaproszonymi gośćmi. Teraz wykonuje je z innymi wokalistami, którzy podjęli się tego wyzwania. I tutaj nie ma żadnej lipy, świetnie sobie radzą: Shelea, Kenyon Dixon, Mr. Talkbox i Tondoria Norris.

Artyście towarzyszy skromna grupa instrumentalistów i wokalistów, ale wszystko brzmi świetnie. Nawet nie wiem, czy ten album nie podoba mi się bardziej niż wersja studyjna. Takich płyt chce się słuchać.

10/10

Zostaw komentarz