Skip to content
3 kwi / Wojtek

PRO8L3M – „Widmo” [RECENZJA]

 

"Widmo" – przesłuchanie nr 1 – chyba jest dobrze

"Widmo – przesłuchanie nr 5 – chyba nie jest dobrze

"Widmo – przesłuchanie nr 10 – nadal nie jest dobrze, ale ciągle nie do końca wiem dlaczego. Słucham dalej:-(

PRO8L3M – duet z charakterem

Zdobyli naszą scenę błyskawicznie. Ich tegoroczna nominacja do Fryderyka była już sporą nobilitacją. Zresztą to chyba jedyna nominacja w kategorii rap i hip-hop, która mnie nie dziwiła. Dlaczego? Bo pominięto kilka  świetnych albumów (Syny, Słoń, 2 Sławy) koncentrując się na komercji. W tym towarzystwie obecność świeżego PRO8L3M było egzotyczna. Jeszcze bardziej zaskakujące było przyznanie aż 3 statuetek ex equo. Zaliczenie do tego grona debiutantów tak na prawdę  było ich zwycięstwem, bo dla mnie triumfatorem w tej kategorii był właśnie PRO8L3M. Kiedy ten cały fryderykowy bałagan się rozgrywał zespół był już gotowy z nową płytą. Nie wiem, czy czekano z premierą celowo, ale spodziewam się, że ci, którzy słuchają tej kapeli i hip-hopu w ogóle, jakoś nieszczególnie przejmują się jakimiś polskimi nagrodami przyznawanymi przez napuszoną branżę.

"Widmo" mogło być wydarzeniem.

Po ich poprzednim albumie miałem spore oczekiwania. I pewnie to przeszkodziło mi w spokojnym słuchaniu, bo jeśli spodziewasz się czegoś wyjątkowego, a dostajesz raczej przeciętność, to odbiór jest jeszcze gorszy. Co więc tym razem zawiodło? Głównie teksty. Bo kiedy w otwierającym "Prawdy nie mówi nikt" jest całkiem nieźle, nagle pojawiają się kompletnie tu niepasujące przekleństwa, a kończy się odkrywczą frazą: "pętla się zaciska jak szczęki pitbula", nagle całe zainteresowanie ginie. Jeszcze gorzej jest w utworach "Rotterdam" i "Jak Disney". Głównie tesktowo, bo muzycznie jest całkiem interesująco. Szkoda, że jak zwykle ciekawa koncepcja Steeza tym razem nie dogadała się z artystyczną wizją Oskara.

Od połowy albumu robi się coraz ciekawiej.

Zaczyna się w "To nie był film", który prawdopodobnie jest "ad vocem" do piosenki Myslowitz sprzed 20 lat. Gościnny udział Artura Rojka jest może zbyt dosłownym potwierdzeniem tej inspiracji, ale efekt jest bardzo dobry. I od tego momentu wszystko idzie jak z górki. Są niezłe "National Geographic", "Pirelli" i "112".  Nawet nieco przegadana "VI katastrofa" zwraca  uwagę dobrymi bitami. Dlaczego tak dziwacznie zbudowano dramaturgię albumu? No właśnie, bo….

…..Godne zakończenie.

Trzeba było poczekać aż do końca, aby usłyszeć tytułowe "Widmo", utwór ciekawy i z charakterem. Dlaczego dopiero teraz? I dlaczego teksty są tak nierówne? Czyżby  Oskar nie miał czasu, albo zabrakło skupienia? Bo przecież chłopak pisać umie. No cóż. Sztuka jest cierpliwa i wystawia rachunek w stosownym momencie. Mam nadzieję, że jeszcze nie teraz!

6/10

 

 

Zostaw komentarz