Skip to content
21 mar / Wojtek

Raul Midon – „The Mirror” [RECENZJA]

To 11 album artysty i także moje 11 spotkanie z nim. Jak to dobrze, że kiedyś go odkryłem, bo od tego czasu Raul Midon jest na liście moich ulubionych wykonawców. Wydanym miesiąc temu albumem "The Mirror" Raul Midon potwierdza swoją pozycję na światowej scenie, a dla mnie stwarza okazję do miłego kolejnego spotkania:-)

Na płycie jest jak zwykle lekko latynosko, ale to żadna nowość – ta stylistyka towarzyszy artyście cały czas (rodzice Midona mają korzenie argentyńskie i afrykańskie). Po ostatnim, rewelacyjnym albumie z orkiestrą, teraz artysta postanowił trochę odpocząć stawiając na skromne instrumentarium. Ale właśnie dzięki temu, dzięki oszczędnym i mądrym aranżacjom to wszystko jest zmysłowe i smakowite.  Są piosenki, w których artyście towarzyszą tylko 2 osoby, są też takie, w których Midon wszystko nagrał sam. Najwięcej jest wykonań z małą 3-4 osobową sekcją, ale skład osobowy nigdy nie jest stały. To niewątpliwy przywilej nagrań studyjnych.

Na płycie jest 10 piosenek autorskich. Muzyka jest jak zwykle atrakcyjna, a teksty odnoszą się do osobistych przeżyć i doświadczeń. Zaskoczeniem może być piosenka "I Really Want to See You Again", bo Raul Midon, podobnie jak jego brat bliźniak, jest od urodzenia niewidomy. Moje ulubione piosenki to: otwierający album "I Love the Afternoon" i "You're the One". W tej pierwszej artysta od razu zaprasza nas do świata muzyki na najwyższym poziomie. Wystarczy wspomnieć, że towarzyszą mu: znakomity basista, stały współpracownik Richard Hammond i perkusista Andres Forero. Ci muzycy, pojawiający się na płycie kilkukrotnie, to dzisiaj absolutna czołówka światowej muzyki. Ale jeszcze większą sensacją jest pojawienie się w partii głosów towarzyszących, czyli tzw. chórkach dwóch pań z najlepszych zespołów wokalnych: Janis Siegel (The Manhattan Transfer) i  Lauren Kinhan (New York Voices).

Ciekawe, że dotychczas Raul Midon był nominowany do Grammy w kategoriach jazzu. Czy tym razem też będzie nominacja? Pewnie tak, ale w jakiej kategorii? Bo przecież jazz to na pewno nie jest odpowiednia dla niego szufladka, zresztą muzykę Raula Midona trudno jednoznacznie sklasyfikować. Pozostańmy więc przy tym, że to dobra, godna słuchania muzyka:-)

10/10

 

Zostaw komentarz