Skip to content
11 maj / Wojtek

Rosalie – „Flashback” [RECENZJA]

Na naszym rynku pojawiła się interesująca artystka. Jej debiutancki album pokazuje, że można nagrywać materiał ciekawy i nowoczesny.

Rosalie Hoffman, poznanianka urodzona w Berlinie, została nominowana do Fryderyków za ubiegly rok. I to było wydarzenie trochę dla mnie niezrozumiałe, bo wyprzedzające wydanie albumu, który ukazał się dopiero w styczniu 2018. Ten fakt prawdopodobnie wpłynął na pogrzebanie szans na zdobycie statuetki w kategorii "fonograficzny debiut roku", bo tego debiutu jeszcze nie było. Co prawda artystka wcześniej wydała epkę, ale to chyba za mało, aby liczyć się we fryderykowej zabawie. Dużo lepej chyba było poczekać na wydanie albumu i zacząć wszystko zgodnie z przyjętym w branży protokołem. Bo ten pośpiech spowodował, że Rosalie nie wygrała swojej kategorii, a teraz, kiedy już jest prawdziwą debiutantką, nie może być drugi raz nominowana. Wielka szkoda, bo już sam fakt, że Rosalie przegrała z Darią Zawiałow świadczy, że coś tutaj jest nie tak. Róźnica pomiędzy dwiema wokalistkami jest tak znaczna, że chyba nie ma o czym rozmawiać. Szkoda, wielka szkoda.

Na płycie znalazło się 12 utworów. 4 z nich są zaśpiewane po polsku, reszta w języku angielskim. Takie mieszanie repertuaru zawsze mnie trochę denerwuje, bo nigdy nie wiemy, czy artysta daje nam możliwość wybrania co będzie dla nas ciekawsze. A może chodzi o jednoczesne atakowanie rynku polskiego i europejskiego – na zasadzie: żyję i tworzę w Polsce, ale może uda mi się zainteresować kogos jeszcze? I chyba szkoda, że artystka sama nie może sie zdecydować, bo widzę sporą różnicę między piosenkami śpiewanymi po polsku, a resztą materiału. Oczywiście w prostym porównaniu utwory anglojęzyczne są muzycznie ciekawsze. Jeśli jednak spojrzymy na to, co robi się na świecie, to nie mu tu żadnej rewelacji – takich artystek jest obecnie sporo. Może więc zamiast kopać się z koniem i aspirować do muzycznego Panteonu warto skupić się na rynku polskim? A na tym Rosalie. jest pięknie rozkwitającym kwiatem.

Fakt nagrania albumu w wytwórni Alkopoligamia, specjalizującej się w wykonawcach rapujących, jest już sygnałem, że Rosalie. nie boi się odważnych rozwiązań. Zresztą jej sposób pracy jest bardzo zbliżony do tych właśnie artystów, którzy zupełnie inaczej niż inne gatunki podchodzą do współpracy z producentami, nie ograniczając się do jednego. Rosalie. poszła jeszcze dalej, bo na płycie przy 12 piosenkach pracowało z nią aż 10 twórców. Są to osoby tworzące nowe oblicze polskiej muzki, osoby młode i bardzo kreatywne. Na krążku usłyszymy zatem bity od Hatti Vatti i muzyków Bitaminy, 1988 (połowa hip-hopowego duetu Syny), Lasów (Maciej Stendek, wspólautor suckcesu ostatnigeo albumu Reni Jusis), Jordaha, Phantoma, Suwala czy Odme. Ukoronowaniem tej stylistycznej mieszanki jest piosenka "Holding Back" stworzona przez polską producentkę pracującą w Wielkiej Brytanii, Chloe Martini. Przy takiej różnorodności w zachwyt wrowadza stylistyczna jednolitość całego albumu. I tutaj należy wspomnieć Envee, który odpowiada za miks i mastering całego albumu. To właśnie jest największym sukcesem Rosalie. Artystka, oprócz tego, że miała jakąś wizję i dobry warsztat, potrafiła zebrać wielu ludzi, którzy pomogli zrealizować jej śmiały plan.

Trudno jednoznacznie określić stylistykę, w której porusza się artystka. Większość specjalistów zalicza ją do gatunku R&B. Moim zdaniem nie ma sensu wysilać się na kategoryzację, bo ważne jest, aby muzyka była interesująca. Zresztą wszystkie znane plebiscyty, także Grammy, coraz częściej pokazują, że przypisywanie artystów do konkretnych gatunków muzycznych nie ma większego sensu. Obecnie coraz częściej mamy do czynienia z mieszaniem stylistyk, poszukiwaniami nowych obszarów kreacji. Na płycie "Flasback" słyszymy sporą rozpiętość – obok nowoczesnych, brzmiących niemalże światowo "U.N.D.E.R.S.T.A.N.D", "About Us", "Ocean" można się zachwycić piosenką "Spokojnie". Ten utwór z tekstem Rasa spokojnie może być kandydatką na piosenkę roku, ale do tego potrzeba jeszcze promocji.

No właśnie – jak już pisałem wcześniej – piosenki śpiewane po polsku są mimo wszystko bardzo wyraziste. Bo nawet jeśli są mniej nowoczesne, to przecież bardziej do nas trafiają. Moją uwagę zwraca prowokacyjna "Po co". Nie rozumiem po co  wokalistka, która na płycie buduje swój portret artystki świadomej, skupionej na tym co robi, starannie budujacej muzyczny klimat i jakąś magię, nagle pozwala sobie na frazę "mam wyjebane na ciebie". Na szczęście po chwili wszystko się wyjaśnia, bo to duet ze świetnym  członkiem zespołu Bitamina. Szkoda tylko, że Rosalie. pozwoliła na zdominowanie swojej delikatności i pewnej tajemnicy przez oryginalnych i wyrazistych muzyków obracających się w trochę innych klimatach –  "Kawalerka" Bitaminy jest jedną z ciekawszych polskich płyt 2017 roku. 

Badzo jestem ciekaw jak nasz SZOŁBIZNES poradzi sobie z tą nietuzinkową artystką. Tutaj widzę pewną analogię do Julii Marcel, która miała być wielką nadzieję naszej sceny muzycznej. I nadal nią jest, ale gdzieś z drugiego, lub nawet trzeciego rzędu. Na szczęście nie ważne jak daleko stoi się od jupitera, bo prawdziwy talent może błyszczeć bez dodatkowego oświetlenia. Mam nadzieję, że Rosalie. będzie się rozwijała i że jeszcze nie raz utrze nosa rodzimym gwiazdeczkom. Ale najważniejsze jest, aby artystka mogła jeszcze nas zachwycać tym co robi. I o to jestem raczej spokojny:-)

 

8/10

 

 

Zostaw komentarz