Sam Henshaw – „Untidy Soul” [RECENZJA]
„Untidy Soul” to debiutancki album artysty, wydany w ubiegłym roku. Jednak Sam Henshaw, producent, kompozytor, wokalista i multiinstrumentalista zaczął nagrywać już w 2014 roku, w konsekwencji przez kilka lat jeździł w trasy koncertowe jako suport kilku brytyjskich wykonawców. Ale dopiero ten album pokazał artystę w pełnym świetle.
W tym materiale artysta bawi się konwencjami, bo najwięcej jest tutaj soulu, ale bardzo luźno potraktowanego i nowoczesnego. Zresztą zgodnie z tytułem albumu, bo tu wszystko jest jakieś takie nieoczywiste, czasami lekko odklejone. Już w pierwszej, świetnej piosence „Thoughts and Prayers” słyszymy, że wszystko jest na swoim miejscu: artysta umie śpiewać, dobrze radzi sobie z komponowaniem i pisaniem tekstu, wie także jak to wszystko powinno brzmieć. Potem ciekawa „Chicken Wings” i zupełnie inna „Enough”, ze złożoną, nie tak oczywistą strukturą. Bo właśnie piosenki Heshawa wyróżniają się ciekawą strukturą, a temu towarzyszą ciekawe, bogate aranżacje i głosy drugiego planu.
I kiedy zachwycamy się każdą niemal piosenką, nagle pojawiają się świetne „Take Time” i „Still Broke” – tutaj najwięcej jest nowoczesnych klimatów soulowych, jest atrakcyjnie i nowocześnie. Album zamyka moja ulubiona „Joy”. Tak, już wiem, że na kolejny krążek tego artysty będę czekał z utęsknieniem.
10/10