Skip to content
12 cze / Wojtek

Sarsa – „Zakryj” [RECENZJA]

Muzyka rozrywkowa została wymyślona w celach zgodnych z jej nazwą, czyli żeby bawić. Sarsa o tym wie, bo jej najnowszy album taki właśnie jest – rozrywka w czystej, w dodatku nienajgorszej postaci. Kiedy się go słucha przy okazji, np. jadąc samochodem, to można odnieść wrażenie, że to bardzo udany strzał. Gorzej, gdy słuchamy tej muzyki w skupieniu, szukając czegoś głębszego. I to mój największy problem z "Zakryj". Przyglądam się więc konkretnym piosenkom…..

"Intro". Zaczyna się nieźle. Nawet miałem wrażenie, że to może być album wjątkowy. Ale….Sarsa szybko budzi nas ze snu – to odlicznie przez dzieci na początku nawet może zainteresować i dawać nadzieję na coś nietuzinkowego, jednak w kontekście całego utworu okazuje się trywialnym trickiem.

"Balony". Atrakcyjna, radiowa piosenka. Aranżacja mogłaby być mądrzejsza, np. bez dziwnych chóralnych wstawek, ale to i tak najlepsza piosenka tej płyty. 

"Tęskno mi". Utwór nawet niezły, ale powielanie motywów melodycznych z wcześniejszych piosenek i to lekko naiwne przesłanie sprowadzają nas do parteru.

Tytułowe "Zakryj": tutaj znowu to samo, niby jest dobrze, ale przedzierający się banał nie daje szans na przyjemność ze słuchania.

"Carmen" na pewno będzie się dobrze "sprzedawała" na festynach. Dla mnie to piosenka  o niczym, zresztą mocno przekombinowana. A już pomysł przedstawienia jej w 2 wersjach jest niezrozumiały, ale pewnie artystka ma z  tą piosenką poważne zamiary.

"Nie rób nic". Początek tak mocno kojarzy mi się z jednym hitem Urszuli, że mimo iż poźniej trobi się nieźle, to dla mnie jest już za późno, bo wyłączyłem się ze słuchania.

Sarsa od początku pokazuje, że śpiewanie jest dla niej środkiem wyrazu spójnym z treścią piosenki. Głównie z treścią muzyczną, bo tekstowo, mimo że jest sprawnie technicznie, nie ma niczego więcej poza przeciętną popową papką. Za to swoim sposobem śpiewania artystka zbudowała własny styl: posługiwanie się szeroką skalą, śmiałe przechodzenie z rejestrów, od pięknie osadzonych niskich dźwięków do partii sopranowych i falsetów. Na tle wielu śpiewającyh głów, gdzie jeden głos niczym nie róźni się od innych, Sarsa jest bardzo wyrazista.

Trzeci album w tak krótkim czasie to niezłe osiągnięcie. I na pewno Sarsa zaznaczyła swoje miejsce w naszym SZOŁBIZNESIE, nie tylko jako wykonawca, ale także twórca piosenek dla innych. To już spory kapitał. I tylko można artystce pogratulować, bo takie śmiałe wejścia do tego "magicznego" światka zdarzają się nieczęsto.

6/10

 

 

 

Zostaw komentarz