Skip to content
30 lip / Wojtek

Snarky Puppy – „Amkeni w/Bukuru Celestin”

Snarky Puppy jest kapelą wyjątkowo liczną.

Podstawowy skład jest najczęściej kilkunastoosobowy. Przy takim bogactwie instrumentów zespół może sobie pozwolić na tworzenie muzyki bogatej brzmieniowo i na pewno niebanalnej. Mimo tego kapela lubi współpracować z innymi wykonawcami – na 12 albumów aż 4 nagrane są z gośćmi. I te płyty są w dorobku zespołu wyjątkowe, bo wśród 3 nagród Grammy tylko jedna jest za album samodzielny. Ptrzykładem udanej współpracy jest siódmy krążek, wydany w 2013 roku "Amkeni". Tutaj pierwszolplanowym artystą jest Bukuru Celestin. Ten pochodzący z Burundi artysta pojawilł się w USA aby studiować. Jak jednak przystało na wielki talent, szybko został odkryty i chyba dobrze, że tym odkrywcą był lider Snarky Pauppy. To właśnie Michael League razem z Celestinem są autorami całego materiału zarejestrowanego na płycie.

Połączenie klimatów pieśni afrykańskich z nowoczesnym fankowym brzmieniem jest tu świetną mieszanką.

Celestin mocno zaznaczył swoją obecność. Nie można mieć wątpliwości, że to muzyka wypływająca z innych źródeł. Tę inność podkręcono jeszcze głosami towarzyszącymi, wśród nich dominują siostry artysty. Na tym egzotycznym tle Snarky Puppy musiał znaleźć swoją przesrzeń. Ich akompaniament jest mistrzowski – tam gdzie trzeba, delikatnie towarzyszy melodiom śpiewanym przez wokalistów, ale też potrafił zasygnalisować swoją wyluzowaną stylistykę, jak np. w tytułowym "Amkeni", w którym bardzo stylową melodię wokalisty i towarzyszących głosów zespół instrumentalny delikatnie "cywilizuje".

Potraktowanie głosów drugiego planu robi wrażenie.

Na pierwszym planie są głosy damskie, które dodają szczególnego smaczku. Ich sposób zaśpiewania bardzo naturalnym, białym głosem jest wręcz znakiem rozpoznawczym całej płyty. Momentami te głosy spotykają się łącznie lub w dyskretnym kontrapunkcie z głosami muzyków Snarky Puppy. To spotkanie dwóch różnych stylistyk i innych muzycznych światów jest bardzo delikatną, mądrą ingerencją artystyczną. Na mnie największe wrażenie robi "Shima" – ten utwór może być atrakcyjnym kawałkiem radiowym.

Ten album, jak wszystkie nagrane z gośćmi, prezentuje najwyższy poziom kreacji.  Ocenianie go jest jedynie formalnością, bo już od pierwszego przesłuchania wiedziałem, że to musi być nota najwyższa. 

10/10

 

Zostaw komentarz