Snarky Puppy – Family Dinner 2. [RECENZJA]
Ten zespół poznałem jakoś rok temu, więc znam go stosunkow krótko, ale szybko stał się jednym z moich ulubionych. Jego wszystkie płyty to potwierdzają, a 2 ostatnie są najlepszym dowodem na pojawienie się na rynku kapeli wybitnej. Jeżeli ktoś wcześniej nie zetknął się z tym zespołem, to najnowsza płyta może trochę namieszać w zrozumieniu jego geniuszu – Snarky Puppy to zespół instrumentalny, a ich bogate aranżacje, dzięki sporemu intrumentarium, są tym, czego w muzyce szukam. Tymczasem „Family Dinner vol. 2” to płyta w dyskografii zespołu wyjątkowa. Dlaczego? A choćby dlatego, że Snarky Puppy to zespół instrumentalny, a na tej płycie są same piosenki. Oznaczenie albumu „vol 2” sugeruje, że wcześniej był vol 1., i tak rzeczywiście było. Ta wcześniejsza płyta także zawiera utwory wokalno-instrumentalne. Wszystkie zespoły instrumentalne, jeśli nagrywają utowry z tekstem, zawsze zapraszają do współpracy wokalistów. Podobnie jest tutaj, z tym jednak wyjątkiem, że każda piosenka wykonana jest przez innego wokalistę, co logistycznie wydaje się niełatwym przedsięzwięciem. Jeśli jeszcze dowiemy się, że oprócz licznego składu oryginalnego zaproszono dodatkowych instrumentalistów, a płytę nagrano na żywo podczas jednego koncertu, to podziw jest jeszcze większy!
Na płycie znajduje się 8 bardzo różnych stylistycznie piosenek. Ich różność to głównie muzyczne światy, z których wywodzą się wokaliści. Spinającym elementem jest aranżacja Snarky Puppy: spójna, bogata i często mocno zmieniająca pierwotne oblicze utworu. Gdyby ktoś szukał odpowiedzi jakim kluczem dobierano wokalistów, to na pewno nie jest to stylistyka muzyczna. Wydaje mi się, że chodziło o bogatą różnorodność, a chyba najważniejszym kryterium była klasa artysty. Każda zaprezentowana piosenka jest w swoim rodzaju atrakcyjna, a pomoc Snarky Puppy dodaje rasowgo charakteru.
Kolorytu płycie dodają utwory z gatunku, który powszechnie funkcjonuje jako „muzyka świata”, czyli muzyka inspirowana folklorem lub pierwiastkami charakterystycznymi dla określonych kręgów kulturowych. Świetnym przykładem jest tu wokalistka dojrzała, Susan Baca. Ta artystka, dwukrotna laureatka Latin Grammy, jest jeszcze znana jako była minister kultury Peru. Teraz do swojego bogatego dorobku artystka dokłada zapewne niezwykłe doświadczenie jakim był udział w nagraniu rewelacyjnej płyty.
Oprócz poznania nowych brzmień mojego ulubionego zespołu, miałem okazję zetknięcia się ze świetnymi artystami śpiewającymi swoje piosenki. Większość z nich słyszałem po raz pierwszy, jednak prawdziwym objawieniem jest dla mnie Jacob Collier. Ten zaledwie 20 letni Anglik już dziś uznawany jest za najbardziej obiecującego muzyka młodego pokolenia. Całe środowisko muzyczne oszalało nazywając go Mesjaszem muzyki naszych czasów. Zachwycają się nim największe autorytety, jak chociażby Herbie Hanckok, czy Quince Jones. Ten drugi, człowiek – legenda, który współpracował z największymi tego świata, mówi: „Nigdy w moim życiu nie spotkałem tak dużego talentu. To jest poza wszelkimi kategoriami. To jeden z moich ulubionuych młodych artystów planety. ” Ja mogę się jedynie dopisać do tych wszystkich zachywtów, będąc przekonany, że na naszych oczach rodzi się kolejna muzyczna legenda.
Jeśli ktoś zna już Snarky Pappy z ich instrumentanego oblicza, to na pewno chętnie sięgnie po ten krążek. Z kolei wszyscy ci, którzy spotkanie z zespołem rozpoczną od tego albumu, niewątpliwie będą mieli łatwiej – piosenki, nawet w artystycznej formie sa zawsze łatwiejsze do polubienia. Jestem jednak przekonany, że muzyka Snarky Puppy zasługuje na większą atencję w Polsce. Nie mam watpliwości, że to nastąpi. Ciekawe jednak kiedy?
Moja ocena: 10/10