Skip to content
13 kwi / Wojtek

Snarky Puppy – „Immigrance” [RECENZJA]

"Immigrance"
Tutaj miała być recenzja innego albumu Snarky Puppy. Zaplanowałem, że dziś napiszę coś na temat "The Only Constant". Tę płytę zostawiłem na koniec opisywania całej dyskografii kapeli. Zamiast jednak zdobycia korony Snarky Puppy wpadłem w zachwyt ich najnowszym krążkiem. Kiedy raz wysłuchałem, nie byłem w stanie się zatrzymać. Więc na komplet recenzji z wszystkich płyt Snarky Puppy muszę poczekać, bo dziś rządzi "Immigrance".

Radość + profesjonalizm

Od pierwszych dźwięków uderza ogromna radość grania. W połączeniu z dobrze znanym doświadczeniem i profesjonalizmem muzyków otrzymaliśmy dzieło doskonałe. Już pierwszy utwór wprowadził mnie w zachwyt. "Chonks" to kwintesencja najlepszych cech kapeli – świetna kompozycja, znakomita, wielopłaszczyznowa aranżacja, no i to radosne, perfecyjne wykonanie. To dla mnie jeden z lepszych utworów w całej dyskografii zespołu.

Przestrzeń i trójwymiar

Oprócz pierwszego utworu i może jeszcze jednego (zawadiacki "Bad Kids To The Back"), na płycie dominuje klimat nieco spokojniejszy. Jednak w przypadku Snarky Puppy spokojny nie znaczy nudny. Już w drugim utworze, "Bigly Strictness", emocje się mocno studzą, ale wchodzimy w zupełnie inny nastrój. Dzięki ciekawej koncepcji wykonawczej i przemyślanej harmonii słyszymy szerokie plany. Robi się przestrzennie, jest dużo powietrza, jest czas na delektowanie się klimatem. Dodatkowego kolorytu dodają tu instrumenty dęte, które tym razem zamiast rozrabiać i radować, dodają muzyce dodatkowych wymiarów. Podobnie jest w "Coven" – tutaj rządzi gitara. W "Billing Blig" atrakcyjne są przeplatające się plany brzmieniowe. Z kolei w "Xavi" ciekawy jest dialog skrzypka z dęciakami, a wszystko posadowione na zabawie rytmem. Album kończy się godnie – "Even Us" to znowu piękne przestrzenie, świetne partie solowe skrzypiec i fortepianu. Znakomite zwieńczenie albumu!

Interesująco ogląda się materiały z procesu nagrywania płyty. Tutaj widzimy jedynie etap przygotowań do nagrań, bo koncepcja opracowana przez lidera zespołu Michaela League jest już gotowa. Oczywiście ta koncepja jest tu głównym bohaterem. Jednak musimy pamiętać, że wielu członków kapeli gra w niej od początku, więc to, co wymyśla kompozytor i aranżer na pewno jest oparte na wspólnych doświadczeniach.

Jeśli ktoś zna już twórczość Snarky Puppy, to tą płytą będzie uradowany. A osoby, które od tego albumu zaczną poznawanie kapeli mają szczęście – to znakomity pretekst na pierwszą randkę z zespołem. I gwarancja, że to nie może być ostatnie spotkanie.

10/10 

Zostaw komentarz