Skip to content
17 sty / Wojtek

Steve Lacy – „Gemini Rights” [RECENZJA]

Steve Lacy to artysta, o którym można powiedzieć, że wszystko, do czego się zabiera zamienia w złoto. Najpierw był zespół The Internet, do którego dołączył kilka lat po jego powstaniu (jako gitarzysta), ale to dopiero album z jego udziałem dostał nominację do Grammy. Decydując się na karierę solową wchodził na nowe dla siebie ścieżki, oprócz pisania repertuaru i tworzenia koncepcji został także wokalistą. Jego debiutancki krążek otrzymał nominację do nagrody Grammy i to w tej najbardziej postępowej kategorii, „Urban contemporary”, tej samej, w której wyróżniono jego zespół. Tamta płyta była dziwna, ale ważniejsze, że w ogóle ją zauważono i doceniono. Teraz, kiedy tę kategorię przemianowano na „Progressive R&B”, Steve Lacy znowu otrzymał nominację za swój drugi album „Gemini Rights”

www.youtube.com/watch?v=VF-FGf_ZZiI

Tym albumem artysta demonstruje swoje szybkie dojrzewanie, bo to zupełnie inny, dużo bardziej świadomy materiał. Weźmy np. “Bad Habit”, tu słychać wpływy Wondera, a nawet The Beatles, a to z kolei świadectwo erudycji muzycznej artysty. Zresztą ten utwór zgarnął swoje nominacje i to aż 3! I to nie byle jakie: piosenka i nagranie roku, a także najbardziej zaskakujące – najlepsze wykonanie muzyki pop. Razem więc album zdobył aż cztery nominacje. Brawo!

Już pierwszą piosenką “Helmet” artysta pokazuje, że na nowo zdefiniował swoją muzykę, nie jest już tak wariacko i nieprzewidywanie, ale więcej jest porządku i świadomości twórczej. Podobnie jest w piosence “Cody”, albo w świetnie zagranej (fortepian!) “Amber”. I do tego te fantastyczne, stylizowane damskie głosy drugiego planu, i jeszcze falest artysty. Brawo!

www.youtube.com/watch?v=RC8u7RJe-TE

Można by obstawiać, że ten album otrzyma statuetkę, ale to jedynie w przypadku, gdy decydować będą czynniki pozamuzyczne. Bo akurat w tym roku to, co nagrał Tank and the Bangas to rewelacja. Ale spokojnie, poczekajmy na rozwój wydarzeń.

10/10  
Zostaw komentarz