Skip to content
7 maj / admin

Szpaku – „Dom dla Zmyślonych Przyjaciół Pana Mateusza” [RECENZJA]

Jego album z 2018 r. tak mnie zniechęcił, że nawet tych ostatnich nie słuchałem. Do najnowszego krążka mnie namówiono – i nie żałuję – po pierwszym słuchaniu mnie nie odrzuciło, a nawet nieco zainteresowało. Takie niespodzianki lubię, ale chyba coś tam wykrakałem, bo pisząc 4 lata temu o „Atypowym” zauważyłem, że jest nierówny – z niedojrzałym i banalnym Szpakiem sąsiadował artysta, który jednak miał coś do powiedzenia. Teraz przeważa ten drugi. Zawsze doceniam rozwój artystyczny, w takim przypadku jestem nawet skłonny zapomnieć wcześniejsze grzechy. Bo teraz Szpaku jest dużo dojrzalszy, nie błaznuje i nawet można mu uwierzyć. Oczywiście to nie są jakieś wyżyny artyzmu, ale na tle tego, co było wcześniej, można mieć nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.

W tym albumie Szpaku robi wyznania, jest szczerze i bezkompromisowo. Zresztą sam artysta to potwierdza:

“Każdy z tych 11 numerów to cząstka mnie, moje emocje, przeżycia, postrzeganie świata, moje upadki i wzloty. Mógłbym tu pisać długo, ale tak naprawdę musicie przesłuchać ten album od deski do deski, aby chociaż spróbować mnie zrozumieć. Na DDZPPM celowo nie ma żadnych gości. Dom dla Zmyślonych Przyjaciół Pana Mateusza to nie hity na Tik-Toka tylko moje życie. Dziękuję, jeśli jesteś w tym ze mną!”

Tę  prawdę słychać w każdym utworze, dużo jest wątków biograficznych szczere wyznawanie niełatwych faktów. Wrażenie robią “Jeździec bez głowy”, “Mr. Mime” i “R.I.P Krawczyk”,  ale właściwie każdy utwór może kogoś zainteresować. Mnie zachwycił zamykający album „Minimini 2”. Muzyka QUIZa wyróżnia się na tle pozostałych, bo Szpaku chyba nie mógł się zdecydować jakiego brzmienia szuka, a zapraszając licznych producentów powstał lekki bałagan, ale nie jest aż tak źle. A w „Minimini 2” połączenie ciekawego tekstu z misterną muzyką sprawia, że nawet buńczuczny i bezkompromisowy Szpaku jest szlachetniejszy i jeszcze bardziej przekonujący.

W tej osobistej podróży należy podziwiać odwagę artysty. Szkoda jedynie, że zabrakło konsekwencji, bo oprócz momentami przypadkowej muzyki najbardziej przeszkadza trudny przekaz – wielu fragmentów tekstu nie można zrozumieć, dopóki nie sprawdzi się ich w necie w zapisie tekstowym, ale chyba nie o to chodzi? Nie wiem, czy to sprawa dykcji, czy złej realizacji nagrań. Nadużywanie autonue’a też nieco przeszkadza, bo jak tu wierzyć artyście, który chowa się za preparowanym dźwiękiem?

7/10

Zostaw komentarz