T.Love – „Hau! Hau!” [RECENZJA]

40 lat na scenie, w związku z tym trasa koncertowa. A przy tej okazji nowy album z muzykami ze starego składu. I kolejna okazja do grania koncertów. Ale nie oszukujmy się – jeśli ludzie będą chodzić na koncerty, a niewątpliwie będą i to licznie, to głównie z okazji jubileuszu, żeby posłuchać starych, dobrze znanych piosenek. A że przy okazji T.Love, w ramach promocji najnowszego albumu zagra kilka nowych utworów, to trudno, wielkiej krzywdy nie będzie. Bo „Hau! Hau!” to także podsumowanie tego, z czego znamy zespół.
Miłośnicy kapeli będą zadowoleni. Nowy album to nic nowego, dobrze znane brzmienia i nieco siermiężne melodie, jakby czas zatrzymał się w miejscu, bo te piosenki sprawiają wrażenie, że powstały dużo wcześniej. Są typowe dla kapeli, jak tytułowy „Hau!Hau!”, czy „XYZ”. Dla mnie coś ciekawego dzieje się jedynie w piosence „Tutto Bene”, dzięki udziałowi Sokoła jest nieco nowocześnie i na pewno dużo atrakcyjniej.
Jedynie teksty przypominają nam, że jesteśmy tu i teraz: Muniek Staszczyk opowiada nam o swoich rozterkach współczesnego świata, problemach pandemicznej izolacji, podziałach społecznych. I może nie są to jakieś wybitne teksty, ale jest jak zwykle interesująco, a ostatni utwór „Ziemia Obiecana” robi wrażenie swoją aktualnością:
„Mam wiadomość
Dziś dla świata
Dla papieża
I dla kata
Mam wiadomość
Dobrą dziś
Nie pytam cię skąd jesteś
Z tych bloków, czy z pałaców z krwi”
6/10