Te połączenia nie mają sensu -Opał & Gibbs, „Połączenia 2” [RECENZJA]

Ten album zaskakuje. I to nie tym, że jest popularny, ani tym, że muzycznie jest strasznie populistyczny. Tutaj najgorsze jest dobre samopoczucie wydawnictwa, które promując krążek pisze kompletne głupoty.
Najpierw czytamy:
„Gibbs i Opał, współpracujący ze sobą od wielu lat, ponownie spotkali się w studio nagraniowym, aby stworzyć niezwykle dojrzały, przepełniony emocjami album.”
Tak, to prawda, że obaj artyści lubią ze sobą współpracować, ale ich połączenie jest raczej nieudane. Wysoki, młodzieńczy głos Opała jest cały czas w kontraście z dojrzałą, konkretną barwą Gibbsa – są utwory, które nawet mogą się podobać, ale kiedy do prostej melodycznie, nawet jakoś atrakcyjnej piosenki dodaje się rap Opała, to robi się banalnie i nijako. Tak jest m.in.: w “MMORPG”, “Dam wiarę” i “Nocne jazdy”.
Wróćmy do opisu wydawcy:
“Tu nie ma miejsca na pustosłowie: jak sama nazwa wskazuje – nowe wydawnictwo owocować będzie w wielowymiarowe połączenia – zarówno w warstwie tekstowej, jak i kompozycyjnej. Za oprawę muzyczną krążka odpowiada charyzmatyczne i wyjątkowo utalentowane trio: Gibbs, Jonatan oraz 4Money. Bądźcie gotowi by „odebrać” wspólne dzieło labeli Dopehouse oraz .voodoo people.”
I tutaj jedyną prawdą jest wzmianka o autorach muzyki, ich praca jednak nie została dobrze wykorzystana. A szkoda, bo już na początku dostajemy dwa utwory, które sugerują, że mamy do czynienia z muzycznym populizmem – “Billboard” i “Pod prąd” to piosenki na duże koncerty plenerowe, a śpiewanie refrenów z dodatkowymi falbankami (chodzi o nietrafianie w dźwięki) to dodatkowy argument, że to repertuar dla mas.
5/10