Skip to content
6 paź / Wojtek

The Dumplings – „Raj” [RECENZJA]

Zaczęli ostro – jako nastolatki wydali debiutancki album, który uhonorowano Fryderykiem.

Potem trochę zamilkli. Jako zespół, bo wokalistka The Dumplings była cały czas aktywna. Justyna Święs wystąpiła jak gość na kilku płytach innych artystów. Jej interpretacje pokazały, że na naszym rynku pojawiła się bardzo dobra wokalistka. Sposób, w jaki zaśpiewała kilka piosenek, zwłaszcza "Czerwoną sukienkę" na płycie Albo Inaczej 2 , "Ach nie mnie jednej" w projekcie Now Osiecka i "Organizmy piękne" na płycie Wojtka Mazolewskiego, pokazał, że to wyśmienita wokalista.

I właśnie  głos Justyny Święs zaostrzył mój apetyt przed słuchaniem albumu "Raj".

Niestety trochę się zawiodłem, bo to co powinno być największym atutem, czyli sama Justyna Święs, jest tutaj mocno zmarginalizowane. Cała płyta dowodzi sporej dojrzałości muzycznej. Wyraźnie słychać, że sama wokalistka i jej artystyczny partner Kuba Karaś są już dużo dalej niż na dwóch wcześniejszych albumach. Odnoszę jednak wrażenie, że oboje artystów musiało walczyć o swoje miejsce w każdym niemal utworze. Piosenki są bardzo dobre konstrukcyjnie i wartościowe muzycznie. Wyśpiewane teksty dowodzą staranności o słowo – jest mądrze i niebanalnie. Jednak oprawa muzyczna niektórych piosenek jest tak mocno zdominowana przez nieco przypadkowy akompaniament, że słyszy się spory dysonans pomiędzy tym, co śpiewa wokalista, a całą resztą. Zresztą ścieżki wokalne najczęściej zgrana są za cicho, tak jakby najważniejsza tutaj była muzyka. I szkoda, bo przecież Justyna Święs wiedziała co i jak chce opowiedzieć.

Już otwierające album "Kino" uderza patosem i nieco banalną oprawą instrumentalną. 

Podobnie jest w tytułowym "Raju" i "Franku", a najgorzej w świetnej piosence "Uciekam". A przecież można wybrać taką koncepcję, aby wszystko do siebie pasowało – w "Przykro mi", mimo ciągle nienajlepszego akompaniamentu, zaczyna być bardzo interesująco. Podoba mi się także "NIeszczęśliwa" z lekko odjechaną muzyką z elementami stylistyki arabskiej. Najbardziej jednak zainteresował mnie "Deszcz" – tutaj pierwszy raz czułem się w pełni usatysfakcjonowany. 

Zamykający album utwór "Tam gdzie jest nudno, ale będziemy szczęśliwi" jest świetną "kropką nad i".

Bo dopiero teraz cały materiał nabiera zupełnie innego sensu. I może mój odbiór jest utrudniony z uwagi na dominującą tutaj muzykę elektroniczną, która sprawiała wrażenia ciągnięcia w dół tych wszystkich ciekawych utworów.

Nie mam jednak wątpliwości, że "Raj" to album, o którym długo się jescze będzie mówiło.

Cieszę się, że na naszym rynku są młodzi artyści, którzy konsekwentnie realizują swoje morzenia. A jeśli ciągle jest się człowiekiem bardzo młodym, to można  przymknąć oko na pewne niedoróbki. Zakładając, że zespół będzie nadal istniał i nagrywał,  to za kilka lat możemy mieć jedną z ciekawszych polskich formacji.

7/10

 

 

Zostaw komentarz