Skip to content
28 kwi / admin

The Royal Bopsters – „Party of Four” [RECENZJA]

Ten kwartet wokalny powstał w 2011 roku w Nowym Yorku. Jego brzmienie można określić jako świetną kontynuację tradycji śpiewania stworzoną przez inne, podobne zespoły. Kiedy się słucha krążka „Party of Four” można mieć wrażenie, że to nieznane utwory The Manhattan Transfer. Momentami można też ich brzmienie pomylić z New York Voices. Z jednej strony to komplement, bo oba zespoły to mistrzowie gatunku, ale czy tak silne podobieństwo to dobrze, czy źle? Zanim na to pytanie odpowiemy, warto zdać sobie sprawę, że nagrać materiał łudząco podobny do najlepszych zespołów, to już niezłe osiągnięcie. I ta praca została właśnie doceniona nominacją do nagrody JJ Jazz Award, wybieranej przez dziennikarzy muzycznych dla najlepszych wykonań i albumów roku. A żeby było śmieszniej, to na liście nominowanych The Royal Bopster sąsiaduje z dwoma wspomnianymi zespołami, czyli The Manhattan Transfer i New York Voices.

The “Party of Four” to zbiór wielkich utworów m.in.: Georga Gershwina, Leonarda Bernsteina, Johna Coltrane’a, Johna Mercera, Duke’a Ellingtona i Billa Evansa. Słyszymy też dwie piosenki premierowe („Our Spring Song”, „How I Love You”) i świetną salsę „Cuando Te Vea”. Wszystkie utwory są na nowo zaaranżowane, ze starannością, ale też w stylistce łudząco podobnej do dwóch wspomnianych zespołów.

Ta płyta na pewno zainteresuje miłośników muzyki a cappella, bo nawet jeśli nie ma tu świeżości, to zawsze należy docenić ludzi, którzy wybierają najtrudniejszą ścieżkę artystycznych poszukiwań. Szkoda jedynie, że The Royal Bopsters tak mocno trzyma się tego co już było. Może to tylko kwestia repertuaru, ale co by nie powiedzieć, to śpiewanie utworów klasyki światowego jazzu sprzed lat, w dodatku na bardzo dobrym poziomie, to dyscyplina dla tych najlepszych.

8/10

Zostaw komentarz