The Voice itd.
Odcinków castingowych w tej edycji jest tak dużo, że przy tradycyjnym, nienajwyższym poziomie występujących trudno nie wpaść w stan znudzenia. Wczorajsze odcinki niczym nie różniły się od poprzednich – nuda, nuda, nuda. Na szczęście co jakiś czas można się było obudzić, aby posłuchać czegoś interesującego. 😉
W pierwszej części moją uwagę zwrócił Andrzej Mrozek. Lubię takie nieoczywiste śpiewanie i mimo, że słychać jeszcze spore niedoświadczenie, to może w tym właśnie należy szukać siły tego chłopaka? Bo jeśli wokalista ma 17 lat , talent i potencjał, to wszystko się jeszcze może zdarzyć. Ciekawa była także Aleksandra Turoń, która śpiewając polską trudną piosenkę postawiła na jasność przekazu. O klasie wokalistki świadczy powściągliwość, mimo że wyraźnie słychać, że dziewczyna ma duże możliwości, mogła więc pokazać kilka popisów ekwilibrystyki wokalnej (ta piosenka do czegoś takiego prowokuje), a mimo to zaśpiewała oszczędnie. Na tle większości konkurentów ta dwójka wokalistów wyróżniła się świeżością – akurat zestawienie tych dwojga jest ciekawe, możemy bowiem porównać naturalność i tzw. proste, nieprzekombinowane śpiewanie dwóch osób będących na skrajnych biegunach wokalnego wtajemniczenia.
W drugiej części programu podobał mi się zaledwie 1 uczestnik. Adrian Wojtków to, pod względem umiejętności, wokalista na początku swojej drogi. Jego nieopierzenie wokalne i sceniczne słychać było w prawie każdej frazie, ale także w każdej frazie przebijał się duży talent i wielkie możliwości. Cieszę się, że na ten występ pozytywnie zareagowali wszyscy jurorzy, bo to świadczy o tym, że oni także przedkładają techniczną niedoskonałośc nad potencjał i osobowość.
Bohaterem wieczoru był jednak Piotr Tłustochowicz. Jego staranna interepretacja przeboju Johny Legenda to wykazanie się wielkim kunsztrm, ale też potencjałem y – podejrzewam, że to zaledwie część możliwości tego wokalisty. Ten występ ucieszył mnie szczególnie, bo Piotra słyszałem kilka lat wcześniej. Już wtedy ten nastoletni wokalista, przy braku umiejętności technicznych, zwracał uwagę muzykalnością i kulturą interpretacji. Teraz okazuje się, że Piotr tych lat nie zmarnował, bo postępy jakie zrobił i obrany kierunek rozwoju świadczą, że to była dobra decyzja i zapewne ciężka praca. Brawo!
Ciekawe, że po każdym odcinku narzekam na nienajwyższy poziom, a jednak za każdym razem jakieś perełki wynajduję. Może więc nie jest aż tak źle?