The Voice of BITWA
W tym programie etap bitewny to dla mnie zawsze największe nieporozumienie. Bo jak można sprowadzać sztukę do wymiernego porównywania? Często jest tak, że jakiś wykonawca podoba się jednemu specjaliście, a drugiemu już kompletnie nie. I nie ma w tym nic niezwykłego, bo o gustach się nie dyskutuje. Inną rzeczą jednak jest porównywanie 2 wokalistów podczas 1 wspólnego wykonania. Tutaj nie da się tego zrobić dobrze, bo przecież każdy ma inną ekspresję i inny sposób okazywania swojej wrażliwości. I w tej edycji to zagadnienie widać chyba najbardziej. Słaby wokalista nie ma prawa dobrze zaśpiewać duetu – najpierw trzeba umieć samemu dobrze wykonać piosenkę.
We wczorajszym programie usłyszeliśmy 8 występów. Większość była na raczej słabym posiomie, a 1 z nich był wręcz żenujący. Podobały mi się tylko 2 duety. Najlepszy był występ Sandry Rusin i Marty Fedyniszyn. Tutaj była jakaś koncepcja, próba interpretacji i bardzo dobre wykonanie.
Moją uwagę zwrócił także duet Magdaleny Paradziej i Beaty Just. I na tym niestety kończy się lista występów, których dało się słuchać. A już kompletnie nie rozumiem wystawienia do bitwy składów 3.osobowych. Mimmo wszystyko jednak zwróciłem uwagę na Damiana Michalskiego, bo tylko jemu jednemu udało się zasygnalizować swoją osobowość. Brawo 😉 Nadzieję na dobre występy dał mi też Marcin Molendowski. To może być ciekawy wykonawca.
I to tyle. Sądząc po ilości wczorajszych występów czekają nas jeszcze 2 odcinki bitew. Znowu będzie bolało 😳