The Voice – w ciemno i nudnawo
Kolejny odcinek programu niewiele wyjaśnił. Nadal mamy do czynienia z wokalistami, którym się wydaje. I przecież nie o to chodzi, że uczestnicy nie prezentują jeszcze przyzwoitego poziomu. Najgorzej jest, gdy nieporadne śpiewanie znajduje uznanie jurorów, bo w ten sposób wyrządza się tym młodym ludziom największą krzywdę. Często nieodwracalnie.
Tym razem gwiazdą programu był Dave Adamashvili. Jego sposób zaśpiewania utworu The Rolling Stones świadczy o wielkiej wrażliwości i muzykalności. I to kolejny świetny obcokrajowiec w tej edycji. Czyżby to oni mieli tym razem rządzić?
Pozostali wykonawcy na tle bardzo interesującego Gruzina wypadli nieco gorzej, bo niby było nieźle, ale czegoś tam brakowało. Weronika Szymańska porwała się na świetny utwór „Rather Be” i poradziła sobie nieźle, ale być może trema ją za mocno sparaliżowała. Czuję, że dziewczyna potrafi śpiewać jeszcze lepiej. Z kolei Patrycja Ciborowska zaśpiewała jeszcze tudniejszą piosenę. Już sam fakt poradzenia sobie ze „Street Life” świadczy o dużej odwadze, a to na scenie jest cenne. I mimo że brakowało tu precyzji, to warto tę dziewczynę zapamiętać.
Volodymyr Borovskyi to kolejny interesujący obcokrajowiec. Doceniam uczestników, którzy sami sobie akompaniują, bo to już wstęp do samodzielnej kreacji. Kończąca wczorajsze przesłuchania Marta Gałuszewska zachwyciła wszystkich jurorów. I słusznie, bo to ciekawa wokalistka. Jednak z tym zachwytem jest różnie, bo podobnie wszystkie fotele odwróciły się podczas występu Joanny Karwackiej. I tu się dziwię, bo wokalistka jest niezła, nie widzę jednak sensu, gdy wykonuje się ewidentną kopię. Joanna zaśpiewała identycznie jak Natalia Przybysz, z podobną manierą i nawet tymi samymi błędami dykcyjnymi.
Po wczorajszym wieczorze wiadomo już, że będzie kogo słuchać w następnych etapach, więc całkiem nudno nie będzie. Czy o to jednak chodzi, aby było jedynie poprawnie? Na razie wykonawców wyróżniających się osobowością i muzykalnością zbyt wielu nie ma. Można mieć jedynie nadzieję, że niektórzy z tych mniej zachwycających wokalistów odpalą nieco później. Na co oczywiście liczę:-)