Tymek i „Popularne”, czyli o tym, że popularne nie musi znaczyć dobre. [RECENZJA]

Wcześniej były „Klubowe” – sprytny zabieg nadania muzyce klubowej wizerunku słynnych papierosów z PRL-u. Ale „Popularne”, czyli jeszcze bardziej znana marka z tamtego czasu? To już się jakoś nie klei, bo na siłę, wiadomo. Słuchając tego albumu można narysować sinusoidę – góra, dół, góra, dół. Zresztą podobnie można określić całą twórczość Tymka, albumy dobre, albo przyzwoite przeplatane są tymi gorszymi.
Poprzedni album Tymek zrobił z Fawstem, co przełożyło się na spójność całego materiału, czuło się przelot między panami. Teraz do każdego utworu artysta zaprosił innego producenta. I to jest dopiero zaskok, bo wszystkie piosenki brzmią jak z jednej szuflady. Co prawda można podyskutować o długości albumu, bo bez żadnej straty dla jego poziomu można było spokojnie kilka utworów wyrzucić. Ale pewnie na tym polegał problem, bo mógł się rozpocząć konflikt z usuniętym producentem, więc pewnie dla świętego spokoju….. Najbardziej imponuje, że pomimo takiej różnorodności producenckiej wszystko jest dobrze sklejone. Co ciekawe, najbardziej podobają mi się te utwory, które zrobili moi ulubieni muzycy: „Pleasue” z muzyką Magiery i „Frisbee” wyprodukowany przez 1988.
Na pewno Tymek dobrze się rozpycha w polskim SZOŁBIZNESIE. Jego utwory są charakterystyczne, łatwo rozpoznawalne, głównie dzięki młodzieńczej, lekko bezczelnej barwie głosu. Szkoda, że artysta nie ma za dużo do powiedzenia, bo gdyby nie muzyka, to może w ogóle byśmy na te utwory nie trafili? Chociaż nie, bo Tymek posiada tę rzadką umiejętność pisania o niczym w sposób spektakularny – jego niektóre linijki dobrze wchodzą i nie dają się szybko zapomnieć. Gdybym jednak miał powiedzieć o czym jest ten album, to miałbym spory problem. Dużo migawek, niepowiązanych ze sobą obrazów. Jest barwnie i różnorodnie, jak choćby w „Kokainie” albo „Myszce Miki”. I właściwie każdy utwór może stać się popularny, oczywiście w określonych kręgach, bo największe rozgłośnie nie przepadają za takim repertuarem.
Tymek jest artystą bardzo płodnym – przez 5 lat wydał 6 albumów, a już na następny rok zapowiada „Odrodzenie”. I tu odetchnąłem, bo bałem się, że kontynuując serię papierosową następny album będzie zatytułowany „Extra Mocne”. Albo „Carmen”.
7/10