Voice 2018 – bitwy, cz. 3., czyli walka czy współpraca?
Wczoraj po raz ostatni oglądaliśmy największe dziwoloągi, czyli konkurowanie podczas wspólnego występu. Ten duch walki na zasadzie "wszystko albo nic" udzielał się uczestnikom, zwłaszcza tym mniej doświadczonym. Dlaczego nikt im nie powiedział, że pomimo tytułu tego etapu celem powinno być WSPÓLNE wykonanie? Wczoraj kilkoro wykonawców udowodniło, że właśnie o to chodzi. I to się opłaciło!
Pierwszy występ wieczoru to pokaznie współpracy między dwiema sprawnymi wokalistkami. Było dobrze muzycznie i jeszcze lepiej scenicznie. Wygrała Anna Deko, ale każdy inny wybór byłby podobnie sprawiedliwy lub niesprawiedliwy. Na szczęście Natalia Smagacka również znalazła swojego opiekuna, więc obie dziewczyny zobaczymy w następnym etapie. Jeszcze ciekawiej było w ostatnim występie wieczoru. Gosia Pauka wspólnie z Konradem Słoka wykonała trudny utwór Janis Joplin. I to był prawdziwy duet, wspólne budowanie dramaturgii i śpiewanie na głosy. Zasłużenie wygrała Gosia, ale Konrad, dzięki konsekwentnej interpretatcji i wierności swojej stylistyce także awansował. Brawo!
Podobały mi się też 3 inne panie. Aleksandra Smerechańska świetnie poradziła sobie z trudną piosenką i to właśnie dzięki udanemu duetowi wygrała pojedynek. Aleksandra Tocka po raz drugi pokazała klasę, chociaż zaczynam się trochę niepokoić jej tendencją do szarżowania. Najtrudniejsze zadanie miała Jadzia Kuzaka, która w tercecie z niezłymi wokalistami postawiła na realizację swojej koncecpcji. A było to niełatwe, zwłaszcza w konfrontacji z Kamilem Kacprzykiem, który mocno zdominował scenę. Podabał mi się też duet, w którym wystąpił Pawel Szutta. I tutaj było podobnie – realizacja swojego planu, mimo mocno dominującego konkurenta, okazała się kluczem do zwycięstwa.
Na zakończenie mała statystyka: podczas przesłuchań w ciemno wyróżniłem 16 osób. 12 z nich dalej jest w programie:-) Zobaczymy, ilu z nich awansuje do następnego etapu. Zakładam, że wszyscy!