Skip to content
17 lis / Wojtek

Voice 2019 – na żywo vol. 2, czyli jak strzelić sobie w stopę

Wczoraj mieliśmy ciekawy odcinek, głównie pod kątem edukacyjnym. Bo wydaje się oczywiste, że tego typu programy oglądaj też ludzie, którzy z muzyką wiążą swoje życie. Więc w tym odcinku można było dowiedzieć się kilku ważnych rzeczy.

Dobór tonacji

Już dawno zauważyłem, że młodzi adepci są przekonani, że im wyżej śpiewają, tym lepiej. Jakaś dziwna obsesja. Czasami dużo czasu zajmuje mi przekonanie tych ludzi, że skala głosu to coś, nad czym się pracuje, ale podstawa, czyli dźwięki, które dała nam natura to takie samo dobrodziejstwo jak wzrost i kolor oczu. Wczoraj o odpowiednio dobranej tonacji piosenki rozmawiano kilka razy. Pierwszą ofiarą tej sztuczki padła Julia Olędzka. Jej wykonanie było dobre. Szkoda, ze dziewczyna odpadła, bo to bardzo zdolna wokalistka. Ale przyczyna jej porażki to prawdopodobnie za wysoka tonacja, bo jeśli młoda wokalistka nie słucha doświadczonego wykonawcy i nie zgadza się na jego sugestie, to potem musi ponieść karę za swoją brawurę. A jej trenerowi pewnie chodziło o to, że na występ nigdy nie zabiera się pomysłów nieprzećwiczonych setki razy, bo specyfika występu na żywo potrafi płatać niezłe figle. Mimo wszystko z drużyny Kamila Bednarka Julia podobała mi się najbardziej. 

Mamy jeden głos

Zaskoczyło mnie dwóch chłopaków. Najpierw był Kasjan Cieśla z drużyny Kamila Bednarka. Jego głos podczas mówienia jest rewelacyjny: niski, głęboki i świetnie osadzony w ciele. Jednak kiedy chłopak śpiewa, po tym pięknym głosie nie ma śladu, bo ciśnienie śpiewania wysoko, głównie rejestrem głowowym, nie pozwala na wykorzystanie naturalnego daru jaki się posiada. Podobnie było w przypadku Bartka Deryło z drużyny Afromental – w czasie śpiewania po jego świetnie brzmiącym głosie nie ma śladu. A szkoda. Szkoda też, że Bartek popełnia podstawowy błąd wielu polskich wokalistów, którzy ostatnio polubili manierę śpiewania podwójnych samogłosek, np: "zatrzymmaj się na czas".  Za to znakomicie swoim głosem dysponuje Alicja Szemplińska, która za każdym razem zachwyca ciemną barwą i głębokim, dobrze brzmiącym głosem, a przy okazji jeszcze śpiewa dojrzale i muzykalnie. Będę nudny, ale powtórzę, że to moja główna faworytka do wygrania programu. I skoro jesteśmy przy drużynie Afromental, to muszę jeszcze wspomnieć Patryka Żywczyka. Tutaj także kombinowano z tonacją i wydaje mi się, że jednak przekombinowano. Podobnie jak z doborem piosenki. No właśnie…..

….Wokalistyka to nie wielobój sprawnościowy

Wczoraj kilka razy trenerzy dobrali piosenki, aby ich podopieczni wyszli ze strefy komfortu. Tylko po co? Przecież każdy wokalista ma swoją stylistykę, w której czuje się dobrze, więc nie ma sensu na siłę szukania im repertuaru kompletnie nie pasującego do osobowości. I w ten sposób kilku uczestników poległo, bo nie było w stanie w tej propozycji się dobrze odnaleźć. To tak, jak byśmy zamienili repertuar zespołu Afromental z np. Michałem Szpakiem. Podejrzewam, że ten eksperyment zakończyłby się fiaskiem:-( Tak właśnie było w przypadku Patryka właśnie, albo bardzo zdolnego Stanisława Ślęzaka. Na szczęście ten drugi dostał jeszcze kolejną szansę:-)

Do finału coraz bliżej

Po wczorajszym odcinku pozostało już tylko 8 wokalistów. Oczywiście poziom pomiędzy nimi jest nierówny. Najlepiej od początku było w drużynie Afromental, ale konstrukcja programu prowadzi do eliminowania ciekawych wokalistów z jednej grupy kosztem innego zespołu, w którym poziom jest dużo niższy. Mam wrażenie, że teraz wszystko już jest jasne, a do finału dotrą:

– z grupy Margert: Tadeusz Seibert,

– z grupy Afromental: Alicja Szemplińska,

– z grupy Michała Szpaka: Daria Reczek,

– z grupy Kamila Bednarka: Kasjan Cieśla.

Każde inne rozstrzygnięcie będę uważał za sensację, aczkolwiek w jednej grupie ucieszyłbym się, gdyby wygrał ten drugi:-)

Zostaw komentarz