Voice of bitwas – III
Niby trzeci raz podobne zasady pseudoartystycznej zabawy nie powinien mnie zaskoczyć. I właściwie tak było. Jednak nie do końca. 🙄 Wcześniejsze zasady obowiązywały i tym razem – wygrywały osoby lepsze na castingu, więc już przed „pojedynkiem” można było obstawiać wygranego (Mateusz Grędziński, Piotr Salata, Kasia Dereń). Jak zwykle także najciekawsze były duety żeńskie.
W tej rywalizacji trudno było jednoznacznie określić, która z pań była lepsza. Mnie się bardziej podobała Natalia Iwaniec, ale zwycięstwo Justyny Panfilewicz nie jest przegięciem. Tu w grę wchodziły drobne niuanse i kwestia subiektywnej wrażliwości, czy estetyki. Takich przypadków bardzo wyrównanej walki było w programie kilka, więc osób po takiej rywalizacji odpadających najbardziej mi szkoda. Zwłaszcza, że były duety, w których żaden z wokalistów nie był interesujący. I takich występów w tym odcinku było najwięcej.
Te wszystkie rozważania kto był lepszy, gorszy itd. bledną przy sensacji jaką zafundowała nam Justyna Steczkowska. Kiedy usłyszałem, że w duecie spotkają się Bartek Kawałek i Gosia Bigaj, to z oburzenia odebrało mi mowę. Jak można zestawiać młodziutkiego, nieopierzonego chłopaka z rasową, starannie wykształconą wokalistką. To jak walka Dawida z Goliatem. I tak w rzeczywistości było. Gosia od pierwszego taktu pokazywała swoją wyższość, bo rzeczywiście umiejętnościami bije Bartka na głowę. W przypływie głębokiej wiary w swoje umiejętności Gosia zaczęła ekwilibrystyki wokalne, które po pierwsze były nie na temat, a po drugie zaśpiewane były strasznie nieczysto. A nie ma nic gorszego niż źle wykonany ozdobnik, bo to wtedy nie ozdobnik tylko „przeszkadzacz”. Takiej wokalistyki nie znoszę! Co prawda w pewnym momencie Bartek dał się wciągnąć w te strongmeńskie zapędy swojej koleżanki z ringu, ale mimo wszystko zachował świeżość. Moja radość ze zwycięstwa tego chłopaka jest ogromna. Brawo Bartek!
I tą lekcją pokory kończymy bitewność jaką zafundowano nam w programie. Nareszcie, bo to najdziwniejszy etap The Voice Of Poland.