Voice w ciemno, i już!
To chyba dobrze, że za nami już ostatnie castingi przesłuchań w ciemno. Ten etap jest bardzo ciekawy, bo daje chyba najwięcej informacji na temat uczestnika, ale jest stosunkowo za długi. Oglądanie kolejnych kandydatów, którzy często reprezentują jedynie przyzwoity poziom karaoke, jest w takiej ilości męczący. Na szczęście w tej edycji tego rodzaju eksperymentów już nie będzie, więc w następnych odcinkach może być tylko lepiej 🙄
W minioną sobotę tradycyjnie pokazano 2 odcinki. W obu było kilku wykonawców, którzy mnie zainteresowali, ale wszystkich na łopatki położyła Marcelina Mróz. U tej wokalistki zachwyca niezwykła łatwość śpiewania. Tu nie ma żadnej napinki, kalkulacji, że tym mykiem zachwycę tego, a melizmatem zainteresuję innego jurora. Śpiewanie w czystej postaci, nawet z małymi brakami świadomości wokalnej, to ciągle w tym programie rzadkość. Spodziewam się, że tę dziewczynę jeszcze długo będziemy mogli w programie oglądać. 😆
Wcześniej pojawiło się kilkoro zdolnych wykonawców, którzy zaistnieli trochę mniej spektakularnie, ale byli na tyle wyraźni i interesujący, że przyciągnęli moją uwagę. Joanna Kaczmarkiewicz, Patrycja Koszewska i Piotr Kościuszko reprezentują wokalistykę nie perfekcyjną, ale przyciągającą, a to dla mnie zawsze będzie ciekawsze, niż bezmyślny wokalny robot. Należy pamiętać, że występ na tym etapie to niewiarygodny stres, bo stawka jest wysoka – dla wielu uczestników to może być przysłowiowe „być albo nie być” nie tylko w tym programie, ale w muzyce w ogóle. Można więc mieć nadzieję, że teraz, kiedy ma się już potwierdzenie swojej wartości, może być już tylko lepiej. Niestety formuła programu jest tak brutalna, że poczucia komfortu i bezpieczeństwa nie będzie się miało aż do końca. No tak…..witamy w SZOŁBIZNESIE 😳