Skip to content
24 paź / admin

VoP ’21 – nowe bitwy, ta sama walka o życie.

Druga sesja bitew była podobna do tej sprzed tygodnia. Uczestnicy walczyli głównie ze sobą, własnymi słabościami, niewielkim doświadczeniem scenicznym i małymi umiejętnościami. I nawet mi ich szkoda, bo przecież ktoś im tę krzywdę zafundował. Bo jak długo istnieją różne konkursy, zawsze będą występować w nich ludzie, którzy tego nie powinni robić, ale po to są specjaliści, którzy poprzez etapy eliminacji na to pozwalają lub nie. I tu znowu wracamy do sedna, bo jurorzy, a wcześniej selekcjonerzy wstępni, wybierają z tego co dostali. Dlatego od kilku lat powtarzam, że Polska jest za małym krajem, aby organizować taki program co roku.

Wracając do wczorajszych występów. Moją uwagę zwrócił Mariusz Mrówka. Pod przerażeniem i niepewnością usłyszałem wrażliwość i niezłe warunki wokalne. I może nie było to wykonanie olśniewające, ale na tle innych uczestników zwracające uwagę. Tak, ten chłopak ma potencjał.

I to niestety wszystko. Wśród pozostałych uczestników można by na siłę jeszcze kogoś wyróżnić, tylko czy o to chodzi? Niektórych niezłych wokalistów zgubiła straszna mania poprawiania kompozytora, a to nie najlepiej świadczy o muzyku. Oczywiście można sobie pozwolić na drobne dodatki do wersji oryginalnej, ale wymaga to tak wielkiej precyzji i mądrej koncepcji, że chyba lepiej skupić się na poprawnym, nieprzekombinowanym wykonaniu. Tak jak to zrobił właśnie Mariusz Mrówka:-)

Zostaw komentarz