VoP’22 – kto tu tak naprawdę walczy?

Można się było spodziewać, że na koniec zostawiono najlepszych uczestników. Jednak produkcja wymyśliła to inaczej – w ostatnich bitwach postawiono na kontrowersyjne decyzje jurorów. I ponownie dał o sobie znać repertuar, bo dobór piosenek był dla niektórych wykonawców „killerem”.
Skupiając się jednak na tym co mi się podobało. Ucieszyłem się, że Norbert Wronka, który już wcześniej zwrócił moją uwagę, także teraz pokazał swoją wrażliwość. Przez chwilę się przestraszyłem opiniami jurorów, którzy na pewno nie oceniali tego, co usłyszeli, a raczej tzw. całokształt. Na szczęście opiekująca się nim jurorka była sprawiedliwa.
Podobnie było w ciekawym duecie Aelin i Darii Waleriańczyk. Obie dziewczyny były dobre, ale tu znowu jej trenerzy nie posłuchali opinii pozostałych jurorów i wybrali tę nieco ciekawszą, czyli Aelin. Dobrze się stało, że formuła programu pozwoliła na pozostanie w programie obu wokalistek. Na pewno obie na to zasłużyły.
Najciekawszą wczoraj wokalistką była Magda Nawojska. Jej jakość i wariacyjny pomysł na wykonanie kultowej piosenki Andrzeja Zauchy zrobiły na mnie wrażenie. Można się było zdziwić, że jurorom się to nie podobało. No ok., zgadzam się, że wokalistka nieco przekombinowała, ale w jej wykonaniu był jakiś pomysł i ogromna muzykalność. Dziewczyna może dziękować losowi, że znalazła się w drużynie Justyny Steczkowskiej, bo ta jako jedyna doceniła jej klasę. Obawiam się, że na kolejnych etapach jurorzy, a głównie głosująca publiczność, nie będą mieli dla niej litości. A może jednak nie? Trzymam kciuki za tę dojrzałą, świadomą wokalistkę.
Program zakończył się świetnym duetem Łukasz Drapały i Magdy Góreckiej. To był pierwszy przypadek w tej edycji, kiedy nie byłbym w stanie wybrać zwycięzcy. Zgodnie z jakąś logiką raczej sprawiedliwie wygrał Łukasz, ale bardzo zdziwiłem się, że nikt nie zdecydował się na „kradzież” Magdaleny, bo umiejętność wykonania duetu bardzo trudnej piosenki, gdzie osobiste preferencje podporządkowane są wspólnemu celowi, to wyższy stopień wtajemniczenia. To może zdziwić w kontekście wcześniejszych występów, kiedy jurorzy bili się o dużo słabszych wykonawców. No cóż, tu pewnie znowu zaważyły względy pozaartystyczne, czyli całokształt. Szkoda, wielka szkoda.
Teraz, znając już wszystkich uczestników następnego etapu, można powiedzieć, że będzie ciekawie. Jednak nie myślę tu o poziomie wykonawczym, a raczej o niespodziankach opinii jurorów. Ci pokazali, że nie zawsze kierują się tym, co słyszą, a jakąś wiedzą, której my widzowie nie posiadamy. Poczytałem też trochę opinii internautów – ci także są bardzo zachowawczy i tradycyjni. No cóż, witamy w SZOŁBIZNESIE.