Skip to content
5 lis / Wojtek

VoP’23 – na żywo. I co z tego?

Wcześniejsze odcinki nie zwiastowały nic szczególnego, tak też było wczoraj, w pierwszym koncercie live. Zaledwie 3 ciekawe wykonania uczestników, którzy już wcześniej zwrócili moją uwagę, to na ten etap stanowczo za mało. Ale były też niespodzianki.

Największym zaskoczeniem była drużyna Justyny Steczkowskiej, na którą wcześniej, oprócz Maxa Miszczyka, nie postawiłbym złamanego grosza. Wczoraj podobali mi dosłownie wszyscy, a paradoksalnie najmniej mój faworyt. Brawa dla pani opiekunki, bo to było naprawdę spektakularne. Szkoda jedynie, że jedna osoba z tej drużyny musiała odpaść, bo była ciekawsza od większości wybranych w innych drużynach.

Dobrze też była przygotowana drużyna Lanberry. Tutaj podobał mi się kolejny faworyt, Damazy Wachuła. Co prawda jego wczorajszy występ nie zachwycił, ale ogromny potencjał robi wrażenie. Podobnie było z występem Becky Sangolo z zespołu Tomsona i Barona. To był bodaj  jej najsłabszy występ w tym programie, jednak na tle pozostałych uczestników z tej grupy to wykonanie bardzo się wyróżniało.

I jeszcze jedno. Zastanawiam się, dlaczego niektóre aranżacje, zwłaszcza piosenek wybranych przez Justynę Steczkowską, bardzo pomogły wykonawcom, podczas gdy inne nie były ich sprzymierzeńcem, a czasem przeszkadzały? Ciekawe.

 

Zostaw komentarz