VoP’24 – bitwa prawdę Ci powie.

Zaczął się etap, który dla widzów jest najciekawszy, lecz na pewno nie dla wykonawców. Śpiewanie w duecie to wyższa szkoła jazdy, ale jeśli nie ma się wpływu na wybór piosenki (ani nawet tonacji!), w dodatku trzeba zawalczyć o swoje, to wyzwanie jest jeszcze trudniejsze. I tak właśnie było wczoraj, kiedy nawet wcześniejsi faworyci nie dawali rady. Najciekawsze występy były w drużynie Kuby Badacha, który świetnie poprowadził swoich podopiecznych.
Zuzanna Wajdzik, moja faworyta po poprzednim etapie, pięknie wykonała duet z Natalią Smaś. Była kultura muzyczna i emocje, a na tle poprzednich i późniejszych duetów to wykonanie było wyjątkowe. Niestety, Zuzanna nie znalazła uznania u swojego trenera, na szczęście przywrócona w tej edycji możliwość „kradzieży” dała wokalistce szansę na pozostanie w programie. Szkoda, że na krótko, bo jeszcze tego samego wieczora wokalistka musiała się z nami pożegnać. Wielka szkoda.
Drugi ciekawy występ, także z drużyny Kuby Badacha, to duet Adrianny Ropela i Katarzyny Jezior. Panie wykonały klasykę, piosenkę Burta Bacharacha, która wydaje się łatwa, dopóki nie zacznie jej się śpiewać. I może to nie było wykonanie perfekcyjne, ale znowu zaimponował mi trener wokalistek, który jako jedyny nie komplementuje tylko dlatego, że to jego uczestnicy, ale mówi prawdę. Tutaj bardzo zjechał swoje podopieczne, nawet chyba trochę za bardzo, bo na tle konkurencji dziewczyny i tak były niezłe, zwłaszcza Adrianna. Dobrze jednak, że Kuba Badach pokazuje jakie prawa rządzą sztuką, że nie chodzi o spijanie sobie z dzióbków, ani poklepywanie się po ramiączkach.
No właśnie. Być może ośmielony tą ostrą krytyką, nagle na podobny ton pozwolił sobie Michał Szpak, niestety nie zauważył różnicy. Po pierwsze – skrytykował konkurencję, a nie swoich podopiecznych, po drugie – użył „mądrego słowa”, którego nie rozumie, a po trzecie w końcu – kompletnie nie miał racji.
W pozostałych duetach nic wielkiego się nie wydarzyło, jedynie moją uwagę zwróciła Julia Konik – Rańda, która pokazała dojrzałość wykonawczą i muzykalność. Coś mi się jednak wydaje, że najlepsze występy dopiero przed nami. Oby.