VoP’25 – ostania bitwa, czyli początek końca
W poprzednich edycjach zawsze te najlepsze występy zostawiano na koniec, tym razem wczoraj musieliśmy się trochę pomęczyć, ale tylko my , bo jurorzy bawili się świetnie, co chwilę zapowiadali narodziny nowych gwiazd. Na szczęście, wśród kilku kompletnie słabych występów, można było coś w miarę interesującego znaleźć.
Podobała mi się Katarzyna Skiba – zawsze cieszę się, kiedy moją uwagę zwraca ktoś, kto wcześniej się nie wyróżniał, bo to znaczy, że profesjonalna pomoc na coś się w tym programie jednak przydaje. Odwrotnie było w przypadku Janka Słowińskiego, bo ten podobał mi się w przesłuchaniach w ciemno, zwłaszcza że tylko Kuba Badach dostrzegł jego talent. Wczoraj nie było już tak dobrze, ale nadal uważam, że to jeden z bardziej charyzmatycznych uczestników tej edycji. Niestety teraz sama osobowość nie wystarczyła. Na koniec odcinka wystąpili Gabriela Kurzac i Rafał Hnatio, nagle powiało optymizmem, bo oboje wyróżniali się naturalnością. Szkoda, że chłopak musiał odpaść, bo rzeczywiście Gabrysia była ciekawsza.
Kiedy zaczęła się ta edycja byłem sceptyczny, bo nie wydaje mi się, żeby w Polsce było tylu utalentowanych wokalistów, aby co roku robić dobry program. Już przesłuchania w ciemno potwierdziły, że jest źle, więc nie można mieć pretensji do uczestników, że duety, czyli zdecydowanie najtrudniejszy etap, to dla większości moment nie do przejścia. Od teraz będą już tylko występy solowe, więc może nie będzie już tak straszyć:-)








